niedziela, 31 sierpnia 2014

PROGNOZA 16-DNIOWA: CIĄGLE CIEPŁO


Po tylu chłodnych i mokrych dniach, w końcu nadeszły zmiany i wygląda na to, że szybko się to nie zmieni. Prognozy wskazuję bowiem, że co najmniej do połowy września utrzyma się nad naszym krajem dominacja ciepłej i ładnej pogody. Jedynym minusem będą zimne noce. 

Tak, jak wiemy z przedpołudniowej prognozy tygodniowej, najbliższe siedem dni upłynie nam ciepło i pogodnie. Wyjątkiem będą tylko dwie nadchodzące doby, kiedy głównie na zachodzie i południu popada deszcz, lokalnie intensywnie i zagrzmi, a także weekend, gdy ponownie nad województwa południowe powinno napłynąć nieco wilgotniejsze powietrze, które zaowocuje powstaniem przelotnych opadów. 

Drugi tydzień września przyniesie minimalne pogorszenie pogody. Odczujemy je głównie na termometrach, gdyż te, na skutek napływu chłodniejszych mas powietrza pójdą trochę w dół i wskazywać mają od 16-18 kresek na wschodzie, Mazurach i Podhalu, 19-21 w centrum do 22-24 st. C. na Śląsku i zachodzie. Jeśli chodzi o pogodę, to ta nie ulegnie większym zmianom: wciąż dominować będzie ta w miarę ładna i słoneczna, z małą ilością opadów.
Ci, którzy znają się na pogodzie, od razu znajdą w takiej pogodzie duży minus, a mianowicie zimne noce. Wszystko to przez niekorzystne połączenie pogodnego nieba, z wrześniem i obecnością umiarkowanych mas powietrza. W większości województw słupki rtęci spadać mają o świcie poniżej 10 stopni, a lokalnie na wschodzie, Pojezierzu czy południowym-wschodzie ledwie w okolice 5 kresek. Istnieje więc pewne prawdopodobieństwo, że pojawią się  pierwsze, oficjalne, przygruntowe przymrozki. 

Prognozy długoterminowe wskazują, że dość szybko wrócimy do ciepła. Jeszcze przed 15. września nastąpić powinno bowiem kolejne ocieplenie, ale nie będzie ono tak głębokie, jak to z pierwszych dni września. 
Średnio na termometrach maksymalnie zobaczymy od 16-19 stopni na wschodzie, 20-22 w centrum do 23-25 na zachodzie i południowym-zachodzie, a minimalnie bez większych zmian około 7-10 stopni, a gdzieniegdzie jeszcze mniej.
Utrzyma się cały czas wyżowa aura, a więc ze sporą dawką przejaśnień i rozpogodzeń i z deszczem tylko miejscami. 


PROGNOZA POGODY NA TYDZIEŃ 01.09.2014-07.09.2014



Po wielu dniach zmagań z ulewami i niskimi temperaturami, od kilku dób aura nad Polską poprawiła się. Wyszło Słońce, deszcz jest przelotny, a słupki rtęci miejscami przekroczyły w cieniu 25 stopni.
Sprawdźmy teraz, czy taka przyjemna pogoda przedłuży się na pierwszy tydzień września, czy niebo na nowo zaciągną chmury, niosące intensywne opady deszczu i zimno.

PONIEDZIAŁEK
Jutro przez cały dzień sucho i pogodnie będzie na północy Mazowsza, Mazurach i w rejonie Zatoki Gdańskiej, gdzie pogodę poprawi rozbudowujący się układ wysokiego ciśnienia.
Na pozostałym obszarze Polski, a zwłaszcza na zachodzie, południu i częściowo w centrum dominować będą chmury, które przyniosą opady deszczu, okresami intensywne do 10-25 mm. 
Na domiar złego, w drugiej części dnia w centrum, na Kielecczyźnie, Podkarpaciu, w Małopolsce i na Górnym Śląsku pojawi się energia chwiejności, która doprowadzi do powstania burz, niosących ulewy nawet do 20-30 mm i silniejszy wiatr, osiągający w porywach 70 km/h. 
Pod wieczór opady jeszcze bardziej się ograniczą i pozostaną jedynie na krańcach zachodnich, Śląsku, w Małopolsce i w województwie świętokrzyskim. Bez przerwy co jakiś czas deszcz padać może obficie. 
Temperatura maksymalna w dzień wyniesie od 14-16 stopni w kotlinach sudeckich, 18-20 w głębi kraju, 21-22 na Wybrzeżu, Kujawach, Górnym Śląsku, w Małopolsce i w Górach Świętokrzyskich do 23-25 kresek na Podkarpaciu i Zamojszczyźnie.
Wiatr umiarkowany.

WTOREK
W nocy z poniedziałku na wtorek kolejnych 20 mm deszczu spadnie na Śląsku, krańcach zachodnich i w zachodniej Małopolsce. 
W ciągu dnia cały czas mokro będzie na południowym-zachodzie. Na Dolnym Śląsku dopada prawdopodobnie następnych 15 mm wody. 
Przelotnie pokropić może również lokalnie w centrum, w Małopolsce i na zachodzie.
Na wschodzie i północy zrobi się już słonecznie i sucho.
Wciąż najzimniej w Sudetach - marne 15 stopni. Na południowym-zachodzie 16-19, poza tym przeważnie 20-22 kreski, tylko na Podkarpaciu i wschodzie Małopolski 24-25 st. C. 
Wiatr wiać ma umiarkowanie. 

ŚRODA
W środę cały nasz kraj dostanie się pod wpływ potężnego wyżu, który ulokuje się na północny-wschód od Polski. 
W związku z tym już nigdzie nie spadnie ani jedna kropla deszczu. Na dodatek nie zabraknie Słońca, choć niegroźne obłoki na niebie nie odpuszczą.
Ciepło: od 19-20 stopni na wschodzie, 21-22 w centrum do 23-24 st. C. na zachodzie. Punktowo nie wykluczamy +25 st. C.
Wiatr powieje umiarkowanie. 

CZWARTEK
W czwartek jeszcze lepiej. W 80 procentach Polski przez cały dzień na niebie nie zobaczymy ani jedne chmury.
Małe i umiarkowane zachmurzenie wystąpi jedynie na krańcach południowych i gdzieniegdzie w centrum, ale w żadnym wypadku nie przyniesie ono deszczu.
Słupki rtęci wskażą w najcieplejszym momencie dnia od 20 stopni na Podhalu i Mazurach, 21-23 w centrum do 24-25 kresek na zachodzie.
Wiatr umiarkowany.

PIĄTEK
W piątek cały czas bezchmurnie na Pomorzu, Kujawach i Mazurach.
Im dalej na południe, tym chmur więcej, ale przelotne opady deszczu i burze mogą pojawić się tylko w Sudetach i Tatrach. 
Na termometrach bez większych zmian: od 20 st. C. na północnym-wschodzie, 22-23 w centrum do 24-26 na zachodzie, Śląsku i w Małopolsce.
Wiatr wiać ma słabo i umiarkowanie. 

SOBOTA
W weekend tradycyjnie pogoda ulegnie pogorszeniu. 
W sobotę w całym kraju zachmurzenie umiarkowane, ale przeważnie bez opadów.
Ulewy i burze pojawią się wyłącznie na krańcach południowych. 
Termometry wskażą od 20-21 stopni nad morzem i na Suwalszczyźnie, 22-23 w centrum do 24-25 st. C. na zachodzie i lokalnie południu.
Wiatr powieje słabo i umiarkowanie. 

NIEDZIELA
W niedzielę podobnie: na niebie pojawi się zarówno Słońce, jak i chmury, ale deszczu obawiać muszą się jedynie mieszkańcy południowych województw RP.
Słupki rtęci pokażą od 19-20 st. C. na północy, 21-22 w centrum do 23-24 stopni na południu. 
Wiatr słaby i umiarkowany. 

sobota, 30 sierpnia 2014

FRONT ATMOSFERYCZNY: DESZCZE, BURZE, ALE CIEPŁO



Dzisiaj kolejny raz mogliśmy cieszyć się powrotem lata. Prawie wszędzie termometry wskazały 20-22 stopnie, a lokalnie na południu poszybowały w okolice 25. kreski.
Niestety, na niebie nie brakowało chmur, z których okresami przelotnie padało i grzmiało. Zjawiska nie  były jednak bardzo powszechne.
Zobaczmy teraz, jaka pogoda czeka nas jutro i podczas pierwszych dwóch dni nowego roku szkolnego.

SYTUACJA BARYCZNA
Rosja, Skandynawia, wschodnia Ukraina, Wyspy Brytyjskie, Francja i Hiszpania dostały się pod wpływ układów wysokiego ciśnienia, które sprowadzają tam ładną i stosunkowo ciepłą pogodę. 
Tymczasem niezbyt silne ośrodki niżowe utrzymają się nad Europą Środkową, południową i Bałkanami. Musimy nastawić się tam na opady, ale mimo wszystko przyzwoitą temperaturę.
Dużo głębszy niż znajdzie się jutro w pobliżu Islandii. W jego obrębie występować będą ulewy i silne wichury.

OD RANA DESZCZ NA ZACHODZIE
Jutro przed południem najgorsza pogoda zapanuje na zachodzie i Pomorzu, gdzie znajdą się frontowe chmury, które przyniosą przelotne opady deszczu i być może pierwsze burze, niosące ulewy do 15 mm i silniejszy wiatr, w porywach do 65 km/h.
Na pozostałym obszarze Polski więcej Słońca, ale głównie na wschodzie i południowym-wschodzie nie możemy w pełni wykluczyć słabego deszczu.
PO POŁUDNIE BURZOWE W CENTRUM, NA ŚLĄSKU I W MAŁOPOLSCE
W drugiej części dnia najspokojniejsza aura prognozowana jest przez nas na Mazurach, gdzie jeśli popada, to słabo.
Na pozostałym obszarze Polski spokoju nie zaznamy. Głównie w pasie od Zatoki Gdańskiej, przez Kujawy, centrum po Górny Śląsk i Małopolskę pojawi się wysokie CAPE do 800-1000 J/kg. Od razu zaczną więc powstawać komórki burzowe, charakteryzujące się występowaniem intensywnych opadów deszczu do 20-25 mm, wiatrem do 75 km/h i gradem o średnicy 0,5-1,5 cm.
Trochę gorsze warunki do konwekcji zapanują z kolei na Mazowszu, Lubelszczyźnie i Podkarpaciu, ale mimo mniejszej chwiejności atmosfery również pojawi się wiele ognisk burzowych.
Tymczasem na zachodzie przez poranne opady, konwekcja może zostać przyhamowana. Mimo wszystko nie wykluczamy, że zdoła utworzyć się parę, znacznie słabszych komórek konwekcyjnych, w obrębie których wystąpią ulewy do 5-15 mm, wyładowania atmosferyczne i wiatr do 60 km/h. 
Pod wieczór w części kraju wszystko zacznie słabnąć. 
Deszcze bardzo dobrze utrzymają się tylko w pasie od Pomorza Zachodniego i Środkowego, przez Wielkopolskę po Śląsk i zachodnią Małopolskę. 
CIEPŁO
W niedzielę nie będziemy mieli prawa narzekać na przeszywające zimno, jak w ostatnich dniach. Słupki rtęci w najcieplejszym momencie dnia wskażą od 16 stopni w rejonie Kołobrzegu i Piły, 17-20 na zachodzie, Pomorzu i Suwalszczyźnie, 21-22 w centrum do 23-25 kresek na południu, południowym-wschodzie i częściowo na Mazowszu.
Wiatr słaby i umiarkowany. 

NOC Z PODZIAŁEM
W nocy od Pomorza Zachodniego i Środkowego, przejściowo Ziemi Lubuskiej, przez centrum, a rano też Mazowsze, po Opolszczyznę, Górny Śląsk i zachodnią Małopolskę będzie pochmurno i deszczowo. Okresami popada ulewnie i spadnie od 10 do 25 mm wody. Miejscami możliwe jeszcze zanikające burze.
Tymczasem na południowym-zachodzie, wschodzie i Mazurach od wieczora do rana pogodnie i sucho.
Nad ranem temperatura wyniesie od 8-10 stopni na Podlasiu i Dolnym Śląsku, 11-13 w głębi Polski do 14 st. C. wzdłuż Wybrzeża.
Wiatr wiać ma słabo i umiarkowanie. 

PROGNOZA POGODY NA PONIEDZIAŁEK I WTOREK
W poniedziałek od rana pochmurno i deszczowo na zachodzie, południowym-zachodzie i w centrum. 
Poza tym pogodnie.
W ciągu dnia niewiele się zmieni. Na zachodzie zapowiadamy umiarkowane opady deszczu o charakterze ciągłym (przewidywania suma opadów do  10-20 mm), a punktowo również burze, podczas, gdy na wschodzie będzie sucho.
Po południu na wschód od głównej strefy deszczu, a więc zwłaszcza nad centrum, Małopolską, Górnym Śląskiem i Kielecczyzną nastąpi wzrost energii chwiejności, która doprowadzi do powstania burz z obfitymi opadami deszczu nawet do 25 mm i mocniejszym wiatrem.
Pod wieczór podobnie: mokro od Pomorza Zachodniego po Śląsk i Małopolskę, przy czym na zachodzie padać ma ciągle, a w głębi kraju częściej przelotnie. Tymczasem od Mazur po Podkarpacie w dalszym ciągu pogodnie i bez deszczu. 
Termometry wskażą od 16 st. C. na Dolnym Śląsku, 17-20 na północy, zachodzie, Opolszczyźnie i Górnym Śląsku do 23-25 stopni na południowym-wschodzie.
Wiatr powieje umiarkowanie. 


We wtorek ten sam typ pogody. W pasie od Pomorza po Śląsk, zachodnią Małopolskę i Tatry sporo chmur i opadów, miejscami intensywnych do 10-20 mm. Ulewy stopniowo odsuwać będą się jednak na zachód. 
Z kolei Mazury, Mazowsze, Lubelszczyzna, Podkarpacie, Góry Świętokrzyskie i wschód Małopolski cieszyć się będą mogły z braku opadów i przebłysków Słońca. 
Temperatura maksymalna w dzień wyniesie od 16-20 stopni na zachodzie, Pomorzu, Podlasiu, Śląsku i w zachodniej Małopolsce, 21-22 kreski w centrum do 25-26 st. C. na Podkarpaciu.
Wiatr umiarkowany. 

Od środy już w całej Polsce, bez wyjątku słonecznie, bez opadów i ciepło. Istnieje spora szansa, że sprawdzą się nasze prognozy z niedzieli i taka nudna, ale cudowna pogoda utrzyma się nad Europą Środkową nieco dłużej. 

NIEZWYKLE WYSOKIE TEMPERATURY PRZYCZYNĄ ZAGŁADY ŻYCIA 200 MILIONÓW LAT TEMU



Po tym, jak w okresie tzw. wymierania permskiego życie na Ziemi zostało „zgładzone”, nastał wyjątkowo długi czas, w którym nie mogło się ono odnowić. Przyczyną trwającej 5 mln lat „martwej strefy”, jak udało się wykazać międzynarodowemu zespołowi badaczy, była temperatura, dochodząca do 60 st. Celsjusza.


250 mln lat temu doszło do tzw. wymierania permskiego. W jego wyniku z powierzchni Ziemi zniknęło 90 proc. wszystkich zamieszkujących ją gatunków – zarówno zwierząt, jak i roślin.

 Wymierań podobnych temu odnotowano w historii Niebieskiej Planety kilka, jednak to uchodzi za wyjątkowe. W tropikach nastąpił po nim bowiem okres „martwej strefy”, który zamiast skończyć się po kilkudziesięciu tysiącach lat, trwał pięć milionów lat. W tym czasie nie pojawiały się nowe gatunki. Badaczom z Wielkiej Brytanii, Chin i Niemiec udało się określić, co było przyczyną tak długiej „martwej strefy”.

Nawet 60 st. C
Zdaniem naukowców z University of Leeds, China University of Geosciences oraz University of Erlangen-Nurnburg powodem, dla którego „martwa strefa” trwała tak długo, była temperatura, która w strefie międzyzwrotnikowej wzrastała do 50-60 st. Celsjusza na lądzie i 40 st. C na powierzchni oceanu. Te prawdziwie śmiercionośne wartości sprawiły, że w tropikach przestała rosnąć roślinność. Utrzymywały się tam tylko mniej wymagające krzewy i paprotniki. W wodzie żyły wyłącznie prymitywne skorupiaki, a na lądzie – dosłownie – nie występowały żadne zwierzęta, bo ich organizmy nie byłyby w stanie poradzić sobie z takim gorącem.
Czym spowodowane było z kolei gorąco, które sprawiło, że Ziemia – która przed wymieraniem permskim tętniła życiem – „zamarła” na pięć milionów lat? Odpowiedzialny był za to spowodowany wymieraniem permskim brak roślin, których zadaniem w naturze było regulowanie obiegu dwutlenku węgla. Bez nich tego gazu wciąż przybywało, przez co znacząco zwiększała się temperatura.

Pierwsza taka analiza
- Z wymieraniem permskim od dawna wiąże się globalne ocieplenie, jednak nasze badanie to pierwsze, które pokazuje, że to właśnie ekstremalna temperatura nie pozwalała rozwijać się życiu przez miliony lat – mówi Yadong Sun, który stał na czele zespołu badawczego. – To również pierwsza analiza, która pokazuje, że temperatura wody może na powierzchni oceanu sięgnąć 40 st. C, czyli wartość, przez którą zatrzymuje się fotosynteza i zamiera życie w głębinach. Dotąd uznawano, że maksimum temperatury wody na powierzchni wynosi 30 st. C – dodaje.

Przydatne szkielety kondodontów
Wnioski, jakie naukowcy przedstawili na łamach dziennika „Science”, zdołali wyciągnąć dzięki analizie szkieletów 15 tys. kondodontów – wymarłych „ryb” podobnych do węgorzy. Wydobyto je ze skał na południu Chin i, studiując zawarte w nich izotopy tlenu obliczono, jaka temperatura panowała na Ziemi przed setkami milionów lat.

tvn meteo

U NAS ROK, TAM TYSIĄC LAT

Cristina Sanchis Ojeda/MIT

Astronomowie z MIT-u odkryli planetę, na której jeden rok trwa zaledwie 8,5 ziemskiej godziny. Planeta Kepler-78b jest odległa od Ziemi o 700 lat świetlnych, ma rozmiary Błękitnego Globu i okrąża swoją gwiazdę macierzystą w czasie krótszym niż zwykle mija na Ziemi pomiędzy wschodem a zachodem Słońca.

Planeta znajduje się niezwykle blisko własnej gwiazdy. Jej orbita jest jedynie trzykrotnie większa od średnicy gwiazdy. Uczeni ocenili, że temperatura na jej powierzchni wynosi ponad 2700 stopni Celsjusza. Można więc przypuszczać, że planeta wygląda jak ognista kula lawy. Najbardziej jednak interesujący jest fakt, że astronomowie zauważyli światło emitowane przez planetę. Po raz pierwszy zanotowano emisję z tak małej planety. 
W przyszłości, dzięki silniejszym teleskopom, możliwe będzie przeanalizowanie tego światła i zdobycie dokładniejszych informacji na temat powierzchni planety, jej składu i właściwości.

Kepler-78b znajduje się tak blisko swojej gwiazdy, że uczeni mają nadzieję, iż uda im się zmierzyć oddziaływanie grawitacyjne planety na gwiazdę. To z kolei pozwoliłoby na zmierzenie masy planety. Dotychczas nie znamy bowiem masy żadnej pozasłonecznej planety wielkości Ziemi.

Kepler-78b nie jest jednak rekordziską pod względem najkrótszego czasu obiegu. Ta sama grupa z MIT-u, pracująca pod kierunkiem emerytowanego profesora Saula Rappaporta poinformowała jednocześnie, że udało jej się określić czas obiegu odkrytej już wcześniej KOI 1843.03. Planeta obiega swoją gwiazdę w czasie 4 godzin i 15 minut. Jest tak blisko niej, że - zdaniem uczonych - musi być niezwykle gęsta, zbudowana prawdopodobnie głównie z żelaza. Jedynie bowiem taka budowa tłumaczy fakt, że nie została rozerwana przez siły pływowe swej gwiazdy.

źródło: kopalniawiedzy

CZY KALIFORNIĘ ZNISZCZY POTĘŻNE TRZĘSIENIE ZIEMI?



Prawdopodobieństwo, że w czołówkach światowych mediów zobaczymy płonące San Francisco czy LA jest niestety duże. Wszyscy dobrze wiedzą, że jeśli mocno trzęsło wszędzie dookoła i na całym pacyficznym pierścieniu ognia to przed wszystkim należy oczekiwać trzęsienia w Kalifornii.

 Do tej pory najsilniejsze wstrząsy występują w obrębie Zatoki Kalifornijskiej, dochodzi tam regularnie do trzęsień ziemi powyżej 6 stopni w skali Richtera. Istnieje duże ryzyko wystąpienia dużego trzęsienia ziemi w mocno uprzemysłowionym stanie USA.

 Wystąpienie dużego trzęsienia ziemi w okolicy uskoku San Andreas jest tak samo nieuniknione jak w przypadku New Madrid w środkowych stanach. Dla władz stanu Kalifornia jest jasne, że trzęsienie nadejdzie, dlatego dużą wagę przykłada się do ćwiczenia zasad postępowania, gdy już do zjawiska dojdzie.

Co jakiś czas w Kalifornii odbywają się specjalne szkolenia, które mają nauczyć mieszkańców, jak należy zachowywać się w czasie trzęsienia ziemi. W sumie uczestniczą w nich miliony ludzi. 
Podobne metody stosowali Japończycy i dlatego mimo skali kataklizmu z marca 2011, zginęło nie kilkaset tylko kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

 Ostatnie duże trzęsienie ziemi, jakie miało miejsce w Kalifornii wystąpiło w styczniu 1994 roku. Wtedy zniszczenia rozciągały się w okolicach San Fernando Valley, na północny zachód od Los Angeles. Magnituda wstrząsów wyniosła wtedy 6,6 stopni w skali Richtera a zniszczenia odnotowano w promieniu 100 kilometrów. 
Od tego czasu jest tam w miarę spokojnie i dlatego właśnie, im dłużej będzie cisza, tym większe prawdopodobieństwo, że przeryty uskokami stan znowu się zatrzęsie i to niezwykle mocno.

źródło: zmianynaziemi

piątek, 29 sierpnia 2014

ZACHMURZY SIĘ, POPADA I ZAGRZMI



Dzisiaj w końcu wyraźnie poczuliśmy ocieplenie. Prawie w całej Polsce świeciło Słońce, a temperatura przekroczyła w cieniu 20 stopni, dochodząc w cieniu we Wrocławiu do 25 kresek.
Chmury zasnuły niebo dopiero przed chwilą na zachodzie i Pomorzu. Niosą one deszcz i burze, które stopniowo przesuwają się wgłąb kraju. 
Zobaczmy teraz przewidywania modeli na jutrzejszy dzień. 

SYTUACJA BARYCZNA
Rozmieszczenie układów wysokiego i niskiego ciśnienia nad Europą jest dużo lepsze, niż chociażby kilka dni temu.
Niże ograniczyły się jedynie do obszarów Atlantyku, Rosji, Morza Północnego i Danii. Jest tam stosunkowo chłodno, pada i wieje. Ich fronty wchodzą jednak nieco głębiej, psując pogodę także w Europie Środkowej i w Skandynawii.
Na pozostałym obszarze Starego Kontynentu nie brakuje silnych wyżów. Bardzo ładnie rozbudują się wyże szczególnie na zachód od Francji i w rejonie Krymu. 

OD RANA SPORO CHMUR
Jutro od świtu dominować będzie nad Polską przewaga pochmurnej pogody, ale na przejaśnienia i rozpogodzenia i tak możemy liczyć. 
Miejscami, zwłaszcza w pasie od Mazur po Górny Śląsk i Małopolskę nie wykluczamy przelotnych opadów deszczu. 
BURZE PO POŁUDNIU
Po południu na północnym-wschodzie, wschodzie, zachodzie i południu pojawią się umiarkowanie dobre warunki termodynamiczne, np. CAPE 400 J/kg. 
Możliwe więc, iż w tych regionach dojdzie do zainicjowania konwekcji, której będą towarzyszyły intensywne, przelotne opady deszczu i lokalne burze, podczas których wiatr osiągnie w porywach 70 km/h i spadnie do 10-15 mm wody. 
Komórki burzowe zaczną zanikać wieczorem.
Tymczasem na Pomorzu, Kujawach i w centrum nie zapowiadamy wystąpienia warunków sprzyjających powstawaniu burz. Jeśli więc tam popada, to punktowo i symbolicznie, a w wielu miejscach w ogóle nie spadnie ani jedna kropla wody.
UMIARKOWANIE CIEPŁO
Utrzymają się nad naszym krajem jutro ciepłe masy powietrza. 
Temperatura maksymalna w dzień wyniesie od 19-20 stopni na północnym-wschodzie i Wybrzeżu, 21-22 w głębi kraju do 23-25 kresek na Dolnym Śląsku, Podkarpaciu i gdzieniegdzie na Kujawach.
Wiatr słaby i umiarkowany. 

NOC POGODNA NA WSCHODZIE, MOKRA NA ZACHODZIE
W nocy pogodnie i bez opadów będzie na wschodzie. 
Im dalej na zachód, tym więcej chmur. Na Ziemi Lubuskiej, zachodzie Dolnego Śląska, w Wielkopolsce, Pomorzu, miejscami w centrum, a początkowo również na południowym-zachodzie musimy nastawić się na przelotne, niezbyt silne opady deszczu o natężeniu 4-8 mm.
Poranek w końcu zapisze się cieplej: słupki rtęci wskażą od 9-11 stopni na północnym-wschodzie, Lubelszczyźnie i w zachodniej Małopolsce, 12-13 w centrum, na Śląsku i Podkarpaciu do 14-15 st. C. na zachodzie, Pomorzu i Kujawach. 
Wiatr wiać ma słabo i umiarkowanie. 

JAKA POGODA W OSTATNI DZIEŃ SIERPNIA I W PIERWSZY DZIEŃ WRZEŚNIA?
W niedzielę z zachodu na wschód nad Polską przemieszczać będzie się front atmosferyczny z opadami deszczu i burzami, które mogą przynieść tym razem nieco gwałtowniejsze zjawiska (deszcz 15-25 mm, wiatr 80 km/h, grad 1-2 cm). 
Przed południem grzmieć ma głównie na zachodzie, w ciągu dnia konwekcja dotrze do centrum, odpuszczając jednocześnie na zachodzie, a wieczorem, osłabiony front dojdzie nad dzielnice wschodnie naszego kraju.
Najzimniej na Nizinie Szczecińskiej - w opadach i chmurach zaledwie 15-17 stopni. Na zachodzie, Wybrzeżu i Suwalszczyźnie 18-20, 21-22 na Mazurach, Kujawach i Opolszczyźnie do 23-25 kresek w centrum i na południowym-wschodzie. 
Wiatr powieje słabo i umiarkowanie. 

W poniedziałek przez cały dzień słonecznie na wschodzie. 
Na pozostałym obszarze Polski od rana dużo chmur, ale deszczu stosunkowo niewiele. 
Zacznie padać dopiero około południa na Śląsku i to dość mocno. Nie wykluczamy również burz. 
Z biegiem dnia opady i miejscowe wyładowania atmosferyczne przemieszczą się na północ i wieczorem rozciągać się będą  mniej więcej od Pomorza po Śląsk i zachodnią Małopolskę. 
Termometry wskażą w najcieplejszej porze dnia od 16 kresek na południowym-zachodzie, 17-20 na zachodzie, Pomorzu i Suwalszczyźnie, 21-22 na Kujawach i Górnym Śląsku, 23-24 w centrum i w Małopolsce do 25-27 st. C. na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie i południu Mazowsza.
Wiatr umiarkowany. 

czwartek, 28 sierpnia 2014

PIĄTEK ZE SŁOŃCEM ALE I Z CHMURAMI


W naszym kraju w końcu zapanowała w miarę spokojna i ładna pogoda. Pojawiło się dużo słonecznych momentów, a temperatura wszędzie poszła w górę, lecz termometry nie wskazywały jakichś zwariowanych wartości, ale w porównaniu z poprzednimi dniami było o wiele lepiej. Obecnie na terenie Polski nie występują opady (niewielkie odnotowujemy na zachód od Lublina, ale szybko zanikają i zaraz nie powinno być o nich śladu). Ta noc zapowiada się nieźle; nigdzie nie powinno padać, na niebie nie będzie chmur (jeśli się pojawią to niewielkie i niegroźne). Jednak pod względem temperatury już tak wesoło i wspaniale nie będzie, bo czeka nas bardzo chłodna noc, otóż możliwe, że w całym kraju temperatura spadnie poniżej 10 stopni (jedynie nad morzem może być cieplej), a najchłodniej będzie na południu- około 5 stopni. Czy po chłodnej nocy temperatura wyraźnie wzrośnie? Sprawdźmy.
Po mglistym poranku najlepsza pogoda będzie panować na wschodzie kraju, gdzie na niebie będzie królować słońce, chmur będzie naprawdę niewiele, ale za to temperatura może być nieco niższa niż na zachodzie, lecz dzięki już wcześniej wspomnianemu Słońcu nie powinniśmy tego odczuć. W zachodniej części kraju już tak pięknie nie będzie, bo od Niemiec zaczną do nas wkraczać chmury, lecz przed południem nie będzie padać. Z biegiem dnia chmur będzie coraz więcej, ale deszcz pojawi się jedynie na zachodzie. Pogodne niebo utrzyma się jedynie na południowym i północnym-wschodzie, ale na jakieś strasznie długie chwile ze Słońcem nie liczmy, bo i tu w końcu dojdą chmury. W najcieplejszym momencie dnia maksymalnie 23 stopnie w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku, a najchłodniej na wschodzie, Mazurach i tam gdzie zacznie pojawiać się deszcz, czyli przy granicy z Niemcami- 18-19 stopni. Na pozostałym obszarze powyżej 20. W południe ciśnienie w Warszawie wyniesie 1017hPa. Wiatr zmienny, powieje słabo i umiarkowanie.

W nocy zacznie się poprawa pogody na południu i południowym zachodzie, a deszcz przeniesie się na północ i do centrum i będzie nadal wędrował na wschód. Przyszła noc będzie cieplejsza niż ta, ponieważ nad Polską będą znajdować się chmury. Najchłodniej tam, gdzie się rozpogodzi i w okolicach Suwałk- 11-12 stopni, a najcieplej tam gdzie najwięcej chmur- około 15 stopni
W sobotę przed południem zanikające opady pojawią się na wschodzie, w pozostałej części Polski mniej chmur i więcej słońca, lecz po południu pojawią się burze które są możliwe w całym kraju, a najbardziej na zachodzie. Jeśli chodzi o temperaturę, to najcieplej na południu i w centrum- około 24 stopni. Pod wieczór burze będą coraz słabsze i zaczną zanikać.

W niedzielę w całym kraju deszcz i burze, a najcieplej na południowym-wschodzie, czyli powyżej 20 stopni. Na pozostałym obszarze chłodniej, miejscami tylko 15 stopni, no ale cóż, w końcu nieubłaganie zbliża się jesień.
W pierwszy dzień szkoły :( intensywne opady deszczu wystąpią na Podkarpaciu, gdzie będzie również bardzo chłodno- maksymalnie 12-13 stopni! Niestety nie tylko w tym regionie będzie padać, cała Polska znajdzie się w strugach deszczu. We wtorek podobnie. Prawdziwa jesień :(

WYMIERANIE PSZCZÓŁ TO PROBLEM GLOBALNY


Wymieranie pszczół, to zjawisko na skalę globalną. Problem zmniejszającej się populacji owadów zapylających długo był niedostrzegany, ale ryzyko ogromnych strat w rolnictwie spowodowało, że problemem zainteresowała się jedna z agend ONZ. Po przeanalizowaniu wielu czynników naukowcy doszli do wniosku, że wymieranie pszczół to podcinanie gałęzi, na której utrzymuje się bezpieczeństwo żywnościowe milionów ludzi na całym świecie.

 Matka Natura dała człowiekowi unikalny mechanizm do zapylania niemal wszystkich owoców, jagód, gospodarskich i dzikich roślin kwitnących. Ten mechanizm to pszczoły. Znany jest słynny przypadek z uprawami wanilii, które próbowano przenieść do Afryki. Niestety nie udawały się. Potem okazało się, że w Meksyku żyje gatunek mniejszych pszczół zdolnych do wniknięcia do kwiatu wanilii a w Afryce ich nie ma. Przeniesienie gatunku nic nie dało, bo pszczoły ginęły. Pozostało tylko ręczne zapylanie i tak to trwa do dzisiaj. Być może taka jest przyszłość produkcji żywności.

 Naukowcy szacują, że przeciętna rodzina pszczela składająca się z 30 000 pszczół w ciągu jednego dnia odwiedza 2 miliony kwiatów.  Ostatnio armia pszczół robotnic po prostu niknie się w oczach.

"Liczba rodzin pszczelich w Europie spadała w ciągu ostatnich 20 lat. Dokładnie ten sam trend obserwuje się w Stanach Zjednoczonych, gdzie liczba rodzin pszczelich stale maleje od połowy ubiegłego wieku do dnia dzisiejszego." - powiedział profesor Peter Neumann ze szwajcarskiego Centrum Badań nad pszczołami.

Problemem jest nie tylko zmniejszenie liczby pszczół. Jest nim na przykład zjawisko masowej utraty kolonii. Zostało to po raz pierwszy opisane przez pszczelarzy w USA w 2006 roku, a później stało się znany, jako "syndrom zniszczenia kolonii."  Z takim zjawiskiem mamy do czynienia wtedy, gdy pszczoły któregoś dnia wylatują z ula na zawsze i nigdy nie wracają. 

 Wielu ekologów wini za ten stan rzeczy człowieka i jego złe zarządzanie ekosystemami. To delikatny eufemizm, bo to złe zarządzanie powoduje, że pszczoła leci na opryskane pole, po czym przy kontakcie z chemikaliami następuje porażenie jej systemu nerwowego. W najlepszym wypadku jest w stanie lecieć bez zmysłu orientacji. Taka jest prawdopodobna przyczyna „syndromu zniszczenia kolonii”.

 Rolnicy opętani chęcią zwiększenia plonów a zarazem wzrostu produktywności aktywnie używają chemikaliów. W Europie i USA rozkwit zainteresowania pestycydami i środkami owadobójczymi zaczęło się w latach 50 i 60 ubiegłego wieku. Tak się składa, że zbiega się to w czasie z momentem, gdy pszczelarze po raz pierwszy zauważyli zmianę w zachowaniu owadów zapylających. 

 Trudno to teraz zatrzymać i nie wielu rolników zwraca uwagi na kwestie środowiskowe, ponieważ korzyści z poprawy wydajności produkcji rolnej znacznie przewyższają tzw. koszty produkcji.  Dziś niektóre kraje rozwinięte zrezygnowały z niektórych rodzajów toksycznych substancji chemicznych, ale są jeszcze inne czynniki ryzyka, które zagrażają rodzinom pszczół.

 Z jednej strony, jest to nadużywanie i pestycydów, a z drugiej bakterie, roztocza, grzyby, wirusy i inne drobnoustroje. Wszystko to osłabia system odpornościowy pszczół i prowadzi do upadku rodzin pszczelich. Zapylanie wykonywane przez pszczoły powoduje zysk dla światowej gospodarki o wielkości 200 miliardów dolarów rocznie. Aż 70 % wszelkich roślin potrzebuje tego typu stymulacji, aby rozwinąć owoce. Jeśli więcej kwiatów nie zostanie zapylonych to po prostu opadną a plon będzie mniejszy.

 Biorąc pod uwagę fakt, że problem z wymieraniem pszczół jest globalny można podejrzewać, że w dłuższym okresie czasu utrzymanie tego poziomu utraty gatunku tak kluczowego dla produkcji żywności odbije się na jej cenach. Raport ONZ-owskiego UNEP stwierdza, że ludzkość nie powinna polegać na tym, że w XXI wieku postęp technologiczny pozwoli stać się niezależnym od natury. Sposób, w jaki ludzie traktują bogactwo naturalne, będzie w dużej mierze określać o ich wspólnej przyszłości.

źródło: zmianynaziemi

WULKANY ZMIENIAJĄ KLIIMAT NA ZIEMI



Wybuchy wulkanów mają i swoje dobre strony, jak udowadniają naukowcy. Dzięki temu, że erupcje dostarczały do stratosfery dwutlenku siarki, temperatura w latach 2000-2010 nie wzrosła tak bardzo, jak przewidywano.


Naukowcy z dwóch ośrodków, University of Colorado Boulder oraz National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA), szukali przyczyny, dla której temperatura na Ziemi nie wzrosła w latach 2000-2010 tak mocno, jak sie tego spodziewano. Ich zdaniem stało się tak za sprawą dziesiątek wulkanów, które podczas swoich erupcji wypuszczały do atmosfery dwutlenek siarki.

Trwał spór
Badanie przeprowadzono – przynajmniej częściowo – po to, by zakończyć spór pomiędzy naukowcami, którzy upatrywali różnych źródeł zwiększonej ilości dwutlenku siarki w stratosferze. W 2009 roku NOAA sugerowała, że „pompują” go Chiny i Indie - kraje, które w tej dekadzie emitowały do atmosfery aż o 60 proc. więcej dwutlenku siarki niż zazwyczaj. Z kolei w 2011 roku Langley Research Center jako odpowiedzialne za wzrost poziomu dwutlenku siarki wskazało wulkany. Jak się okazało, rację mieli badacze LRC, jednak nie to było w badaniu najważniejsze. Najbardziej liczył się fakt, że to dzięki erupcjom małych i średnich wulkanów "niby-globalne ocieplenie" w latach 2000-2010 spowolniło.

Odbite światło słoneczne
Jak to się stało? Dwutlenek siarki, który powstał na powierzchni Ziemi, dotarł w głąb stratosfery, na wysokość aż 32 km. Tam zaszły reakcje chemiczne, które zamieniły go w kwas siarkowy i w wodę, które odbiły światło słoneczne i sprawiły, że Ziemia nie ociepliła się zbyt mocno.

Nie warto na nich polegać
Naukowcy uczulają jednak na to, by nie traktować ich obserwacji jako przesadnie wiążących.
- Badacze zajmujący się globalnym ociepleniem powinni poświęcać erupcjom małych i średnich wulkanów więcej uwagi. Należy jednak pamiętać o tym, że wybuchy nie będą przez cały czas przeciwdziałać globalnemu ociepleniu. Nie są one regularne, przez co raz Ziemia się ochładza, a raz nie. Emisja gazów cieplarnianych przez ludzi jest natomiast ciągła – zaznaczył Brian Toon, jeden z autorów badania.

źródło: losyziemi.pl

środa, 27 sierpnia 2014

WIĘCEJ SŁOŃCA I CIEPLEJ



Dzisiaj mieliśmy ostatni fatalny pod względem pogody dzień. 
Głównie na południu gromadziły się chmury, z których padał deszcz, a w Tatrach pierwszy śnieg (poprzednie donosy z mediów o niby śniegu były fałszywe, gdyż nie zostały odnotowane przez stacje meteo).
Tymczasem na północy i w centrum pojawiały się rozpogodzenia, ale obok nich nie brakowało także przelotnych opadów deszczu i burz.
Zobaczmy teraz, jaka pogoda szykuje się nam na jutro. 

SYTUACJA BARYCZNA
Sytuacja baryczna na obszarze Starego Kontynentu zaczyna zachodzić wyraźniejszym zmianom.
W pasie od Półwyspu Iberyjskiego, przez Alpy, Niemcy, południową i zachodnią Polskę po Danię i zachód Norwegii rozciągał się będzie jutro obszar podwyższonego ciśnienia, który zapewni w miarę ładną pogodę i nieco wyższe temperatury.
Pochmurne i deszczowe niże wciąż stacjonują i stacjonować mają nad Atlantykiem, Wyspami Brytyjskimi, Rosją, Finlandią, Ukrainą i krajami nadbałtyckimi. 

SPORO SŁOŃCA, DESZCZ TYLKO MIEJSCAMI
W czwartek czeka nas w końcu stabilniejsza pogoda. 
Od rana w Polsce przeważać ma ładna aura, z małym zachmurzeniem i bez opadów. 
W ciągu dnia oczywiście rozwiną się dość licznie chmury kłębiaste, ale przelotny deszcz przyniosą jedynie na północy, wschodzie, w Małopolsce i na Górnym Śląsku. Wzdłuż Wybrzeża i na Mazurach nie wykluczamy również burz, ale charakteryzować będą się one niewielkim natężeniem (deszcz 10 mm, wiatr 60 km/h) i pojedynczą strukturą.
Wieczorem konwekcja zacznie się uciszać, a niebo znów stanie się ubogie w chmury. 
CIEPLEJ
Jutro czeka nas długo oczekiwane ocieplenie. 
Temperatura maksymalna w dzień wyniesie od 17-18 stopni na Pojezierzu Pomorskim, Podlasiu i południowym-wschodzie, 19-20 w centrum do 21-22 kresek w regionach zachodnich.
Wiatr słaby i umiarkowany, najbardziej odczują go mieszkańcy wschodu, północnego-wschodu i Wybrzeża. 

NOC POGODNA, ALE BARDZO ZIMNA
W nocy w większości Polski zapowiadamy przepiękną pogodę, z bezchmurnym niebem i bez opadów. 
Dopiero po północy gdzieniegdzie na zachodzie i Podlasiu niebo trochę się zachmurzy.
Zimno: słupki rtęci o świcie wskażą od 5-7 stopni w Małopolsce, na Górnym Śląsku, w rejonie Kielc i w miejscowościach podgórskich (na Orawie może być jeszcze chłodniej, około 3-4 kresek), 8-10 w głębi Polski do 11-13 st. C. nad morzem.
Wiatr powieje słabo i umiarkowanie.

PROGNOZA POGODY NA PIĄTEK I SOBOTĘ
Piątek zacznie się ładnie i pogodnie. 
Niestety, w ciągu dnia nastąpi wzrost zachmurzenia do umiarkowanego i dużego. 
Punktowo na północnym-wschodzie, a pod wieczór również na zachodzie spodziewamy się dodatkowo przelotnych, słabych i umiarkowanych opadów deszczu.
Umiarkowanie ciepło: od 19-20 stopni pod górami i na wschodzie, 21-23 w centrum do 24-25 kresek na zachodzie i południowym-zachodzie.
Wiatr wiać ma słabo i umiarkowanie. 

Na weekend aura tradycyjnie się pogorszy. 
W sobotę wszędzie sporo chmur, z okresowymi przejaśnieniami. 
Szczególnie na południu, wschodzie, w centrum i na Mazurach spodziewamy się przelotnego deszczu i być może pojedynczych, niegroźnych burz, których największym zagrożeniem będą intensywne deszcze o natężeniu 8-15 mm i silniejszy wiatr, w porywach osiągający 60 km/h. 
Wieczorem konwekcja osłabnie, ale całkiem nie zaniknie: w dalszym ciągu lokalnie ma lekko kropić. 
Termometry wskażą od 16-18 stopni na północy, 19-21 w centrum do 22-24 kresek na południu, ale nie wykluczamy, iż będzie o około 3 stopnie cieplej. Wszystko zależy od tego, jak głęboko wejdzie ciepła masa powietrza, a ta z każdą aktualizacją wyrzucana jest coraz bardziej na północ, więc jestem dobrej myśli ;) 
Wiatr słaby i umiarkowany. 

PARĘ MITÓW NA TEMAT TORNAD



Wyspecjalizowane ośrodki meteorologiczne, takie jak NOAA i NWS,  przypominają Amerykanom, którzy są często narażeni na trąby powietrzne, jak zachować się w chwili jej przechodzenia i obalają wiele mitów, dotyczących cech żywiołu. Prawidłowa wiedza o tornadach może uratować życie, podkreślają. Poniżej publikujemy 10 mitów na temat tornad.
Mit 1: tornado nie przekracza rzek
Geografia terenu może mieć wpływ na występowanie tornad, ale rzeki z całą pewnością nie są w stanie ich zatrzymać, podaje narodowy serwis pogodowy (NWS).
Przypomina jednocześnie, że jedno z najgroźniejszych tornad w historii USA, które przeszło przez 3 stany (tzw. Tri-State Tornado z 1925 r.) przekroczyło zarówno rzekę Missisipi, jak i Wabash na środowym zachodzie.

Mit 2: tornado nie występuje w nocy ani zimą
Prawdopodobieństwo wystąpienia tornada w nocy lub zimą jest niższe, ale nie niemożliwe, twierdzi NOAA. Zimą mogą powstać tzw. śnieżne tornada, a nocą utrzymywać się te, które siały spustoszenie za dnia.

Mit 3: tornado nigdy nie uderza 2 razy w to samo miejsce
Tornado może uderzyć w każde miejsce w każdym czasie, twierdzi centrum ostrzegania przed burzami Missouri Storm Aware. Jest to zjawisko tak samo nieprzewidywalne, jak burza, i meteorolodzy rzadko są w stanie trafnie przewidzieć czas i miejsce jego występowania.

Mit 4: tornado nie uderza w duże miasta
Tornada nie formują się tylko na dużych, płaskich przestrzeniach. NOAA przypomina, że żywioł wiele razy dotykał wielomilionowych metropolii, m.in. Miami, Dallas, St. Louis czy Nowego Jorku. Co więcej, tornada miejskie są szczególnie niebezpieczne, bo zagrażają większej liczbie osób i unoszą w powietrze więcej śmieci, niż gdyby przechodziły przez rzadziej zamieszkały obszar.

Mit 5: tornado łatwo wyprzedzić
Tornado często wędruje z prędkością przekraczającą 100 km/h, dlatego zamiast uciekać przed nim samochodem, lepiej poszukać bezpiecznego schronu.

Mit 6: tornada potrafią przenosić przedmioty i ludzi z miejsca na miejsce bez żadnych obrażeń
W burzliwej historii tornad nad USA zdarzało się, że ludzie, zwierzęta, czy przedmioty codziennego użytku np. porcelana czy szkło, były unoszone przez powietrzne wiry i przenoszone na inne miejsce bez żadnego uszczerbku. Jest to jednak raczej wyjątek niż reguła, alarmuje NOAA.

Mit 7: solidna konstrukcja domu uchroni przed tornadem
Budynki z cegły lub betonu są bardziej stabilne i mogą zapewnić lepszą ochronę przed żywiołem, niż konstrukcje z drewna, ale nie gwarantują 100 proc. bezpieczeństwa! 
Prędkość wiatru wewnątrz wiru potrafi dochodzić do 300 km/h, a to wystarczająca siła, żeby powalić nawet bardzo gruby mur.

Mit 8: jeśli tornado nie idzie w naszym kierunku, jesteśmy bezpieczni
Tornada są nieprzewidywalne. Potrafią szybko zmienić kierunek!
 „Śledzenie żywiołu może być kuszące, ale zamiast polować na dobre ujęcie, lepiej poszukać schronu”, pisze NOAA.

Mit 9: kiedy widzimy na horyzoncie tornado, otwórzmy okno
Otwieranie okien w celu wyrównania ciśnienia w domu nie sprawdza się. „Dom nie wybuchnie podczas przechodzenia tornada. Otwieranie okien zabierze nasz cenny czas, który możemy wykorzystać na szukanie bezpiecznego miejsca do ukrycia się przed żywiołem”, ostrzega NOAA.

Mit 10: wiadukt na autostradzie to idealne miejsce na ukrycie się przed trąbą powietrzną
W rzeczywistości wiadukt tylko zwiększa ryzyko urazów i śmierci, donoszą specjaliści.
Prędkość wiatru pod wiaduktem może być większa, a sama konstrukcja może  gwałtownie zmienić kierunek wiru. Lepiej poszukać schronienia w stabilnym budynku, a jeśli nie ma go w pobliżu, trzeba koniecznie ukryć się w rowie i zakryć głowę rękami, żeby ochronić ją przed latającymi w wirze śmieciami.

źródło: losyziemi.pl

WYLESIENIE AMAZONII WPŁYNIE NA KLIMAT CAŁEGO ŚWIATA!


Ekolodzy biją na alarm! Największy las naszej planety, Amazonia, znika na naszych oczach. W ostatnich latach skala wylesiania tego ogromnego obszaru leśnego przybrała przerażającą skalę.

Aktywiści ekologiczni za grabieżczą politykę leśną winią przede wszystkim rząd Brazylii. Ich zdaniem kraj ten prowadzi bardzo wiele projektów infrastrukturalnych dbając o to, aby nie tworzyć zbyt wielu obszarów ochronnych. To strategia zupełnie odwrotna od tej, jaką mamy w naszym kraju, gdzie rozmaite programy typu Natura 2000 skutecznie blokują rozwój infrastruktury utrudniając budowę dróg lub innych inwestycji, które mają służyć ludziom. Ekolodzy często zapominają, że ludzie też mają prawo do życia. Ważne jest po prostu, aby postawy takie nie prowadziły do skrajności w jedną lub druga stronę. Wydaje się, że w Brazylii zaszło to za daleko na niekorzyść przyrody.

Ekolodzy twierdzą, ze tamtejsze prawodawstwo w zakresie wylesiania dżungli amazońskiej jest tak niejasne, że niektórzy potrafią znaleźć w nim luki i dokonują bezprecedensowych grabieży zasobów leśnych. Dążenia aktywistów do spowolnienia tempa znikania Amazonii wspierają rdzenni mieszkańcy dzisiejszej Brazylii. Indianie stanowią tylko 1% populacji, ale żyją na obszarze stanowiącym 12% powierzchni tego kraju. Rząd brazylijski znajduje się między przysłowiowym młotem a kowadłem. Z jednej strony, aby utrzymać wzrost gospodarczy trzeba budować, a z drugiej niezbędne jest przestrzeganie praw Indian i sprostanie wymaganiom ekologów.

Niektórzy specjaliści sugerują, że wylesianie Amazonii to nie jest problem brazylijski tylko światowy. Ten ogromny las akumulował dużą ilość wilgoci. Jego znikanie powoduje, że więcej wody pozostaje w atmosferze. Prowadzi to do rozmaitych anomalii takich jak wielkie i nagłe powodzie po anormalnych opadach lub bezprecedensowe susze w innych częściach globu. 

Oznacza to, że znikanie Amazonii odczujemy wszyscy na własnej skórze.

źródło: zmianynaziemi

wtorek, 26 sierpnia 2014

WCIĄŻ BĘDZIE PADAĆ, ALE NA OGÓŁ PRZELOTNIE



Dzisiaj, zgodnie z prognozami w południowej i centralnej Polsce dominowały chmury, z których padał słaby, ciągły deszcz i mżawka. 
Mocniej polało jedynie na Górnym Śląsku, w Małopolsce i na Ziemi Świętokrzyskiej, gdzie spadło od 10 do 15 mm wody, a lokalnie w województwie śląskim nawet 20 mm. 
Tymczasem na północy nie padało wcale, a na dodatek pojawiały się przejaśnienia i rozpogodzenia.
Zobaczmy teraz prognozy modeli na jutro. 

SYTUACJA BARYCZNA
Jutro nad Europą zaczną zachodzić wyraźne zmiany w rozmieszczeniu układów barycznych. Na Morzu Północnym utworzy się słaby ośrodek wyżowy, który jednak z każdą godziną będzie się nasilał i rozszerzał swoje "panowanie", aż w końcu połączy się klinem z wyżem znad Półwyspu Iberyjskiego.
Jeśli chodzi o pozostałe miejsca, to pozostaną one pod wpływem układów niskiego ciśnienia, dlatego nastawmy się na chmury, opady deszczu i burze. 

OD RANA DESZCZ NA POŁUDNIU
Jutro w pierwszej części dnia okropnej pogody spodziewamy się na Kielecczyźnie, Lubelszczyźnie, Górnym Śląsku, w Małopolsce i na Podkarpaciu, gdzie nie ma mowy o przejaśnieniach. Pojawi się natomiast sporo deszczu, który głównie w województwie śląskim, małopolskim i podkarpackim może padać intensywnie. 
Na pozostałym obszarze Polski więcej Słońca i przeważnie sucho, ale nad morzem, Żuławach i Kujawach już zaczną powstawać pierwsze komórki konwekcyjne, niosące przelotny deszcz. 
PO POŁUDNIU WCIĄŻ W WIELU MIEJSCACH MOKRO
W drugiej części dnia na południowym-wschodzie wciąż pochmurno i deszczowo, ale z każdą minutą opady mają odsuwać się na wschód, a w ich miejsce zaczną wchodzić stopniowo przejaśnienia i rozpogodzenia. 
Mimo to oceniamy, że jutro znów spadnie tam kolejnych 4-8 mm wody, a w Małopolsce i na Podkarpaciu 10-15 mm.
W głębi kraju nieco lepiej: zachmurzenie umiarkowane, okresami wzrastające do dużego, z pojawiającymi się od czasu do czasu przelotnymi deszczami i słabymi burzami, zwłaszcza na zachodzie i północy, a pod wieczór również w centrum. Podczas jednej burzy będzie potrafiło spaść do 10-15 mm deszczu, a wiatr dojdzie w porywach do 60 km/h. 
CHŁODNO
Nie liczmy jutro na ocieplenie: temperatura maksymalna w dzień wyniesie od 12-14 stopni w Małopolsce i na Podkarpaciu, 15-16 na Górnym Śląsku, Zamojszczyźnie, Ziemi Świętokrzyskiej i Mazurach, 17-18 w głębi kraju do 19-20 kresek na zachodzie RP.
Wiatr umiarkowany. 

NOC CORAZ POGODNIEJSZA
W nocy w większości Polski będzie już pogodnie i sucho. Chmury z opadami deszczu utrzymają się jeszcze na Lubelszczyźnie, Podkarpaciu, Kielecczyźnie, w północnej i wschodniej Małopolsce, a początkowo również w centrum.
Prognozowana suma opadów wynosi w tych regionach od 4 do 8 mm.
Najzimniej o świcie w miejscowościach podgórskich - zaledwie 5-6 stopni.  Na południu i zachodzie 7-9, w głębi kraju 10-11 do 12-13 st. C. na Wybrzeżu i w rejonie Zatoki Gdańskiej.
Wiatr wiać ma umiarkowanie, okresami, szczególnie od Pomorza po Podkarpacie nieco mocniej.

JAKA POGODA W CZWARTEK I PIĄTEK?
W czwartek pogoda zacznie się poprawiać. Rozbuduje się w naszym kierunku wyż, który zapewni przede wszystkim więcej rozpogodzeń. 
Przelotny deszcz możliwy jest tylko na wschodzie, północy i w Małopolsce. 
Na północnym-wschodzie nie wykluczamy nawet odchodzących, niezbyt gwałtownych burz. 
Trochę cieplej: słupki rtęci wskażą od 18 kresek na Suwalszczyźnie i południowym-wschodzie, 20 w centrum do 21-22 stopni na zachodzie i Kujawach. 
Wiatr umiarkowany. 

W piątek przez większą część dnia będzie w Polsce pogodnie i bez opadów. Dopiero po południu od zachodu zachmurzenie zacznie wzrastać, ale deszcz spadnie najwcześniej pod wieczór i to wyłącznie na krańcach zachodnich.
Jeszcze cieplej: termometry w najcieplejszej porze dnia wskażą od 20 stopni na Mazurach i Wybrzeżu, 21-23 w centrum do 24-25 st. C. na zachodzie i Śląsku.
Wiatr powieje słabo i umiarkowanie. 

MAWSYNRAM - NAJBARDZIEJ DESZCZOWE MIEJSCE NA ŚWIECIE



Położona w północno-wschodnich Indiach miejscowość Mawsynram jest najbardziej mokra na świecie. Rocznie spada tam prawie 12 200 mm deszczu. Dla porównania, w Polsce średnia roczna suma opadów wynosi ok. 600 mm.


Meteorolodzy i klimatolodzy uważają, że za ponadnormalne opady deszczu odpowiada bliskość Zatoki Bengalskiej, nad którą gromadzą się wilgotne masy powietrza. Chmury nie mogą swobodnie przemieszczać się na północ, bo blokują je Himalaje.
Pora monsunowa w Indiach rozpoczyna się w czerwcu i trwa do września, ale w Mawsynram zawsze trwa dłużej niż w innych częściach kraju. Każdego roku z nieba leją się hektolitry wody.

W czerwcu 1995 roku w ciągu jednej doby spadło 1,5 tys. mm deszczu, a w 1985 roku napadało aż 26 000 litrów wody na metr kwadratowy. 
Jak się okazuje, pora deszczowa przyciąga wielu ciekawskich turystów. – Przyjeżdżają, żeby zobaczyć wielki deszcz, co daje mieszkańcom dodatkowy, bardzo potrzebny dochód – powiedział fotograf Johnny Haglund. – Tubylcy powiedzieli mi, że gorsza jest pora sucha, bo mają wtedy problem ze znalezieniem wody pitnej.

NAJBARDZIEJ MOKRE REGIONY NA ŚWIECIE
1. Mawsynram, Indie – 11,871 mm deszczu (jedna wioska 12,200 mm)
2. Cherrapunji, Indie – 11,777 mm
3. Tutendo, Kolumbia – 11,770 mm
4. Cropp at Waterfall, Nowa Zelandia – 11,516 mm
5. Ureca, Wyspa Bioko, Gwinea Równikowa – 10,450 mm
6. Debundscha, Kamerun – 10,299 mm
7. Big Bog, wyspa Maui, Hawaje – 10,272 mm
8. Wulkan Waialeale, wyspa Kauai, Hawaje – 9,763 mm
9. Kukui, wyspa Maui, Hawaje – 9,293 mm
10. Emei Shan, Prowincja Syczuan w Chinach, 8,169 mm


źródło: losyziemi.pl

HISTORYCZNE WIATRY

Najsilniejsze wiatry nie tylko unoszą w powietrze samochody i domy, ale mogą prowadzić do rozpadu państw.
W Polsce najsilniejsze wiatry zanotowano podczas przechodzenia trąb powietrznych. 20 lipca 1931 roku w okolicach Lublina podczas przejścia tornada wiatr przekroczył 300-400 km/h. Taki podmuch jest w stanie z łatwością przewrócić ciężki wagon kolejowy wypełniony węglem.
Poza tornadami najsilniejszy poryw wiatru zanotowano na Śnieżce w Sudetach. 9 marca 1990 roku wiało z prędkością aż 346 km/h. W stacji pomiarowej, na Kasprowym Wierchu najpotężniejszy wiatr osiągnął 288 km/h. 
Poza górami – w Bielsku-Białej, 19 grudnia 1989 roku pojedynczy poryw wiatru halnego doszedł do 175 km/h. 
Najsilniejszy odnotowany sztorm na Bałtyku miał miejsce 25 października 1964 roku. W Trójmieście wiatr w porywach miał prędkość 162 km/h. Powalone drzewa zablokowały drogi, a tysiące ludzi nie miało prądu przez kilka dni.
Również w centralnej Polsce zdarzały się rekordowe wiatry 14 czerwca 1979 roku podczas gwałtownej burzy i ulewy porywy wiatru osiągały 145 km/h. W pozostałych miastach naszego kraju historyczne porywy wiatru przeważnie oscylowały na poziomie od 110 do 135 km/h i w większości notowane były w okresie zimowym, podczas przechodzenia potężnych niżów (orkanów).

Prawdopodobnie najsilniejszy  wiatr w historii zniszczył w maju 1999 r. miasteczko Moore położone na obrzeżach Oklahoma City. Zginęło wówczas 41 osób, zaś niemal 600 zostało rannych. W ciągu 85 minut tornado pokonało 61 kilometrów, niszcząc ponad tysiąc budynków. Straty wyniosły ponad miliard dolarów, a wiatr wiał z prędkością 512 km/h. Na jednym z odcinków drogi zerwana została licząca 2,5 centymetra warstwa asfaltu, a z domów zostawały tylko fundamenty. Niesione wiatrem samochody pokonywały nawet kilkaset metrów i owijały się wokół słupów – informuje Time Almanac 2001, wyd. Information Please.


W swojej książce pt. „ Wielkie katastrofy i anomalie klimatyczne w dziejach” autor, Randy Cerveny napisał, że najbardziej katastrofalnym wiatrem w udokumentowanej historii był cyklon tropikalny, który spustoszył ówczesny Wschodni Pakistan 12 listopada 1970 r. Według ostrożnych szacunków zginęło 300 000 osób - głównie w wyniku zalania nisko położonych terenów przez fale przypływu o wysokości sięgającej 15 metrów. 
Ówczesny rząd Pakistanu nie pomógł ofiarom żywiołu, co doprowadziło do buntu i oddzielenia się wschodniej części Pakistanu – obecnie Bangladesz.

źródło: tech-money

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

CIĄGŁE OPADY DESZCZU NA POŁUDNIU I CZĘŚCIOWO W CENTRUM POLSKI


Po wielu jesiennych dniach, dzisiaj pojawił się poniedziałek. Dzień, który w Państwa wlał pewnie nadzieję, że może być jeszcze słonecznie i umiarkowane ciepło! 
Niestety nasze lepsze nastroje zostaną szybko zepsute przez nadchodzące kolejne pogorszenie pogody.
Zobaczmy, jak ono dokładnie się przedstawia. 

SYTUACJA BARYCZNA
Nasz kontynent znowu zdominowały układy niskiego ciśnienia, niosące chmury, niską temperaturę i silne opady. Główne niże stacjonują nad Skandynawią, Wielką Brytanią i Atlantykiem, ale swoim zasięgiem obejmują całą środkową, północną i zachodnią część Starego Kontynentu.
Wyże próbują utrzymywać się gdzieś w Basenie Morza Śródziemnego, na Bałkanach i wschodzie Ukrainy i na razie im się to udaje. 

DESZCZOWO OD RANA
Jutro od początku dnia na Śląsku, w Małopolsce, na Podkarpaciu, Ziemi Świętokrzyskiej, częściowo Lubelszczyźnie i w centrum zapowiadamy całkowite zachmurzenie i słabe, ciągłe opady deszczu bądź mżawki. Mocniej popada jedynie od Gór Świętokrzyskich po Opolszczyznę, Górny Śląsk, zachodnią i północną Małopolskę. 
Po południu i wieczorem niewiele się zmieni. Ciągle w centrum i na południu zapowiadamy jednostajne, słabe opady mżawki i deszczu, intensywniejsze miejscami na południu i południowym-wschodzie.
Prognozowana suma opadów na jutro wynosi od 5-10 mm w centrum i na Śląsku, 10-20 mm na Górnym Śląsku, Kielecczyźnie, Podkarpaciu i w Małopolsce. 
PÓŁNOC I ZACHÓD POGODNIEJSZE
W regionach północnych i na Ziemi Lubuskiej wtorek nie będzie aż tak straszny. Co prawda chmur nie zabraknie, a Słońce pokaże się tylko na Wybrzeżu, północy Mazur i na Suwalszczyźnie, to jednak ewentualny deszcz okaże się wyłącznie słaby, punktowy i przelotny.
CHŁODNO
Najwyższe temperatury odnotujemy jutro na Pomorzu, Kujawach, północy Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej, gdzie zapowiadamy 17-20 stopni. Poza tym przez chmury chłodniej - od 15 do 16 kresek, a w miejscach z największą ilością opadów jeszcze zimniej - ledwie 12-14 kresek.
Wiatr słaby i umiarkowany. 

NOC Z PODZIAŁEM
W nocy piękna aura zapowiadana jest przez nas na północy, gdzie nie spadnie ani jedna kropla deszczu, a na dodatek będzie wręcz bezchmurnie.
W pasie dzielnic centralnych już nieco gorzej - głównie w pierwszej części nocy jeszcze słabo popada, ale po północy opady zaczną odpuszczać, a w ich miejsce wejdą rozpogodzenia.
Najgorszej pogody spodziewajmy się dalej na południu, gdzie nie ma co liczyć na przejaśnienia, a na dodatek bez przerwy padać ma słaby, w miejscowościach podgórskich i na południowym-wschodzie również umiarkowany, ciągły deszcz.
Prognozowana suma opadów wynosi od 1 do 5 mm, tylko w Małopolsce, na Podkarpaciu i w górach od 5 do 10 mm. 
Bieguny temperaturowe się odwrócą. Na południu i południowym-wschodzie słupki rtęci mało co opadną i o świcie wskażą 10-12 stopni. Podobnej temperatury spodziewamy się na Wybrzeżu. 
Tymczasem w pasie od Mazur po Wielkopolskę i Ziemię Lubuską przez pogodne niebo zrobi się bardzo zimno i termometry pokażą około 5 rano tylko 6-9 st. C. 
Wiatr wiać ma słabo i umiarkowanie. 

PROGNOZA POGODY NA ŚRODĘ I CZWARTEK 
W środę  najgorzej oczywiście na południu, gdzie przez większą część dnia będzie pochmurno i deszczowo. Okresami deszcz popada intensywnie i spadnie kolejnych 10-15 mm wody, zwłaszcza na południowym-wschodzie.
Zanik opadów i rozpogodzenia postępować zaczną od zachodu dopiero po południu. Do wieczora obejmą one Śląsk, zachód Małopolski i Gór Świętokrzyskich. 
Na pozostałym obszarze Polski lepiej: przede wszystkim zobaczymy więcej Słońca, ale to nie oznacza, że nie napatoczy się deszcz. Na Mazurach, Pomorzu, północy Wielkopolski, Ziemi Lubuskiej i na Kujawach pojawią się dobre warunki do powstania konwekcji. Nie wykluczamy więc, że zaczną tworzyć się komórki opadowe z silniejszymi, przelotnymi opadami deszczu (5-10 mm) i być może pojedynczymi wyładowaniami atmosferycznymi. 
Termometry wskażą od 14-16 stopni na południu, 17-18 na północy i Lubelszczyźnie do 19-20 kresek od Mazowsza po Ziemię Lubuską i Nizinę Szczecińską. 
Wiatr powieje umiarkowanie. 

W czwartek od południa nad Polskę sięgnie wyż, który zapewni nam poprawę pogody. 
Przez cały dzień na Pomorzu, zachodzie, południu i w centrum  niebo często będzie się rozpogadzać i nie powinno padać. 
Na wschodzie i Mazurach pozostaną jeszcze ostatki frontów, dlatego tam musimy liczyć się z występowaniem słabych opadów deszczu, a na Warmii i Podlasiu także ze słabymi burzami. 
Trochę cieplej: słupki rtęci wskażą w najcieplejszej chwili dnia od 17-18 stopni na wschodzie, 19-20 w centrum do 21-22 st. C. na zachodzie. 
Wiatr umiarkowany, na północnym-wschodzie silniejszy, w porywach do 45-50 km/h, potęgujący odczucie zimna przez nasze organizmy. 

Komentarze