poniedziałek, 13 listopada 2017

STRATUS ZAMIAST SŁOŃCA I ORKAN, KTÓREGO NIE BYŁO - DLACZEGO PROGNOZY W MEDIACH SĄ TAK KIEPSKIE?

Znalezione obrazy dla zapytania stratusDzisiejszy poniedziałek, który na blogu zwykle wykorzystujemy na inne wpisy, niż tradycyjne prognozy dobowe, chcielibyśmy poświęcić na komentarz do sytuacji, do których dochodziło w zeszłym tygodniu w mediach, które były bezpośrednio związane z pogodą, a które w żadnym wypadku nie powinny się zdarzyć.

Największym szokiem było dla nas przewidywanie przez mnóstwo portali pogodowych orkanu na ostatni weekend. Porywy wiatru miały niby sięgać 110-120 km/h, co byłoby porównywalne do dwóch wichur, jakie przetoczyły się głównie nad południową i zachodnią częścią naszego kraju w październiku. Dodatkowo temu "niby orkanowi" nadano imię Marcin, tak naprawdę nie wiadomo skąd. Ci, którzy śledzą wszelkie dostępne strony o tematyce meteorologicznej, profile na Facebooku pewnie dobrze wiedzą, od kogo wyszła ta cała panika o orkanie. Warto przy okazji zaznaczyć, że to ten sam portal niedawno zaproponował, według nas śmieszną i niepoważną, "zabawę" dla ludzi, którzy w komentarzach mieli proponować różne imiona, którymi następnie administratorzy strony będą nazywali różne głębokie niże potencjalnie zagrażające Polsce. I wydaje się, że właśnie z tego wszystkiego wziął się Marcin, który w rzeczywistości nie jest i nigdy nie był Marcinem, a który przeszedł daleko na północ od naszego kraju i wbrew temu, co jest nam teraz wmawiane, nie przypominamy sobie, aby kiedykolwiek modele "wrzucały" go bezpośrednio w okolice Polski i wtedy faktycznie moglibyśmy mówić o zagrożeniu. My już w prognozie tygodniowej, 5. listopada pisaliśmy, że w weekend wiatr się wzmocni, ale dla podkreślenia tego, że to nie będzie nic strasznego, używaliśmy słów typu "dość silny", "nieco przybierze na sile". Już wtedy wszystko wskazywało na to, że jedynie nad morzem porywy wiatru przekroczą 70 km/h i mogą "zakręcić" się wokół 80 km/h i rzeczywiście tak było. Dokładnie na trzech, oficjalnych stacjach meteorologicznych z obserwatorem, zmierzono poryw wiatru powyżej 70 km/h. I oczywiście wszystkie są położone na Wybrzeżu - Ustka - 83 km/h, Łeba - 76 km/h i Hel - 72 km/h. 

Kolejne wpadki, które ostatnio pojawiły się w mediach, miały miejsce w trakcie tygodnia. Zarówno pogodynki na większości stacji telewizyjnych, jak i administratorzy 3/4 portali pogodowych, od wtorku do piątku (w prognozach dobowych) w całej Polsce zapowiadali piękną aurę, niemalże z bezchmurnym niebem i wysoką temperaturą. Zupełnie nie zgadzało się to z naszymi prognozami, gdyż już w prognozie tygodniowej zapewnialiśmy, że słońce nie pokaże się wszędzie, a tak naprawdę dominować będzie stratus, wraz z lokalnymi mgłami, zamgleniami i mżawką. O tej porze roku, przy panowaniu wyżu i sporej wilgotności powietrza, jest to całkiem normalne i przewidywanie tego nie powinno być dla meteorologów większym kłopotem, chyba że dochodzimy już do prognozowania miejsc, w których niebo może się wypogodzi, to wtedy sytuacja zaczyna się nam trochę komplikować.

Cała ta sytuacja może bawić, ale z drugiej strony jest też trochę przykra i stanowczo trzeba stwierdzić, iż nie powinna się zdarzyć. Co do przewidywanej pięknej pogody (zamiast której wisiał stratus) winę można zrzucić na model, z którego korzysta większość portali meteorologicznych i chyba wszystkie stacje telewizyjne. Jest to oczywiście GFS, który, przynajmniej według nas, jest najgorszym modelem, niezależnie od tego, czy prognozujemy na 1-2 dni do przodu, czy na tydzień. Bardzo rzadko w swoich wyliczeniach uwzględnia on ryzyko powstania niskich chmur podinwersyjnych, z temperaturą również jest nie lepiej, ponieważ regularnie mocno ją zawyża (a jeden z portali gustujący w cieple, nazwany gdzieś "pogodowym pudelkiem", te wartości jeszcze podnosi). I mimo to, wszyscy z niego korzystają, spisując zwykle na ślepo dane, bez żadnej weryfikacji. Każdy, kto chce to sprawdzić, może zrobić jedną rzecz. Wyświetlić sobie mapy GFS-a z 00 UTC, następnie około południa prześledzić strony internetowe czy stacje w telewizji. W większości przypadków nawet, jeśli model "pojedzie" po całkiem skrajnej wiązce, zostanie to zupełnie pominięte przy prognozach i ujrzymy dosłownie kopię wyliczeń GFS-a, niezależnie od tego, czy będzie to prognoza krótkoterminowa, tygodniowa albo długoterminowa. Jest to bardzo smutne, że (oczywiście w części przypadków, nie wszyscy) ludzie z pełnym wykształceniem meteorologicznym albo interesujący się przez długi czas pogodą, nie potrafią wyjść poza jeden model i jedną aktualizację i nawet nie wykazują chęci sprawdzenia innych, w celu porównania prognoz. Ale to już jest dużo pracy, więcej czasu trzeba nad tym spędzić, a jeszcze nie daj Boże wyjdą jakieś większe rozbieżności i konieczna będzie analiza, więc po co...
Co do niby huraganu, to wydaje nam się, że mieliśmy tutaj do czynienia z podobną sytuacją, choć do gry zapewne doszły tutaj też względy finansowe. Więcej kliknięć - więcej pieniędzy, a to, że ludzi się niepotrzebnie nastraszy, a kiedyś w przyszłości, gdy nadciągnie orkan taki, jak Cyryl czy Ksawery, nikt nie będzie brał już takich ostrzeżeń na poważnie, mało kogo interesuje. 
Smutne jest to, co piszemy, ale jakże prawdziwe. Miejmy nadzieję, że przyjdzie taki dzień, kiedy to się zmieni i w końcu jakość prognoz w naszym kraju osiągnie chociaż "jakiś" poziom.

ZAKAZ KOPIOWANIA BEZ ZGODY ADMINISTRATORÓW STRONY.
 Wszelkie prawa do wykresów i opisów są własnością właścicieli bloga - kopiowanie całości lub jakiejkolwiek części bez zgody administratorów to naruszenie praw autorskich zgodnie z ustawą o ochronie praw autorskich i własności intelektualnej. 

Komentarze