poniedziałek, 27 maja 2019

SKĄD WZIĘŁA SIĘ POWÓDŹ, JEŚLI POLSKA NIBY PUSTYNNIEJE?

Pogoda w ostatnich dniach stała się zgoła inna od tej, jaką pamiętamy z zeszłych miesięcy. Przeciągająca się susza i nadzwyczaj wysokie wartości temperatury, dość nagle ustąpiły miejsca przeszywającym chłodom, które o tej porze roku nie były notowane w Polsce od kilkudziesięciu lat. Pojawiły się również obfite, na niektórych stacjach wręcz rekordowe opady, które doprowadziły do zagrożenia powodziowego. Jednak cała ta pogoda stoi w sprzeczności z tym, co od dłuższego czasu słyszymy w mediach, jakoby teraz czekały nas już tylko susze i upały. Zatem jak to konkretnie jest z naszym klimatem? Czy dzieje się coś niedobrego? W tym krótkim poście postaramy się na te pytania odpowiedzieć.
Polska leży w klimacie umiarkowanym ciepłym przejściowym. I tak naprawdę po tym zdaniu mógłbym zakończyć. Słowem klucz jest tutaj "przejściowy". Znaczy to mniej więcej tyle, że jesteśmy po środku skrajnie różnych typów klimatu. I rzeczywiście, coś w tym jest. Wystarczy spojrzeć na to, jaki wpływ na kształtowanie klimatu ma Ocean Atlantycki. Ten wpływ jest dużo wyższy w zachodniej Polsce, zaś na wschodzie dominującą rolę przejmuje już kontynentalizm. Gdyby nie ocean i związany z nim Golfsztrom, zimą groziłyby nam siarczyste, rosyjskie mrozy, zaś latem potężne i długotrwałe upały. Na szczęście tak nie jest. Polska, przez brak większych barier górskich, jest też narażona zarówno na spływy zimnego powietrza arktycznego, jak i upalnego powietrza zwrotnikowego. Oczywiście, wraz ze zmianami klimatu i u nas widać pewne modyfikacje - cieplejsze zimy, ekstremalnie niskie i wysokie wartości opadów atmosferycznych i dłuższe fale gorąca i upałów, choć wartości temperatury w czasie ich trwania nie biją mimo wszystko rekordów. 

Po zeszłorocznej suszy i suchym pierwszym tygodniom wiosny, jak grzyby po deszczu wyrosły teorie, że Polska niebawem stanie się pustynią, że powodzie już nam nigdy nie zagrożą. Co smutne, te teorie wysnuli również profesorowie, którzy powinni być głosem rozsądku w tej sprawie. A kilka tygodni po tym całym mówieniu, przyszły wyjątkowo silne opady i zagrożenie powodziowe. Podobnie było pod koniec XX wieku, kiedy mieliśmy rok 1992 i 1994, kiedy panowały potężne susze i fale upałów - zaczęto mówić o tym, że trzeba przygotowywać się na susze, a tu przyszedł rok 1997 i powódź tysiąclecia i nagle nastąpiła zmiana kierunku - zaczęliśmy budować zapory i wały, bo trzeba ochronić ludzi przed wielką wodą. Identycznie było w 2010 roku, kiedy po powodzi wszyscy grzmieli, że konieczna jest budowa zapór i innych zabezpieczeń przed powodzią. Teraz wydaje się, po 2015 i 2018 roku, o tym zapomnieliśmy, bo pojawiły się susze, ale myślę, że po ostatniej małej powodzi, teraz znów to ochrona przed wodą stanie się numerem jeden. Do czasów kolejnej suszy. Pokazuje to, że u nas mówi się to, co jest na czasie, a nie to, co jest prawdą. Można by tutaj też poruszyć temat mediów, które teraz przez chwilę będą wręcz na wyrost ostrzegać przed pierwszym lepszym deszczem. Przejściowość klimatu wiąże się nierozerwalnie z przeplataniem się okresów z dużą suszą i powodzią i tego nie unikniemy, niezależnie od tego, czy wraz ze zmianą klimatu suma opadów w Polsce będzie rosnąć czy spadać. Susze i powodzie nadal będą występować i mogą być równie potężne, jeśli nie większe od tych już nam znanych z 1994, 2010 czy 2018 roku.

Wracając jeszcze do rzekomego pustynnienia. To, że w środkowej Polsce ono niewątpliwie jest i może postępować, wiadomo nie od dzisiaj. Przecież średnio, w ciągu roku spada tam mniej niż 500 mm deszczu, co jest wartością niezwykle małą i wynika z położenia i ukształtowania terenu. Cytując klasyka: "Sorry, taki mamy klimat". Te opady, które w południowej Polsce są normą, na niektórych stacjach środkowej części kraju nigdy nie miały miejsca. Miejmy to na uwadze. Centrum Polski jest na pewno narażone na zjawisko pustynnienia, ale w żadnym wypadku nie należy tego łączyć, jak to robią niektórzy, od razu z całym krajem i z ostatnimi suchymi miesiącami. Miesiącami... A żeby mówić o zmianach klimatu należy mieć serie przynajmniej trzydziestoletnie, a najlepiej jeszcze dłuższe, a nie kilkumiesięczne, bo to one nam mówią, w jakim kierunku idziemy. Nie łudźmy się - Kraków czy Katowice, gdzie teraz rocznie spada średnio 700 mm deszczu, nie staną się pustynią w przeciągu kilku nadchodzących lat, bo ktoś robi dramat, że ostatnio trafił nam się wyjątkowo długi suchy i gorący okres... Natomiast środkowa Polska, jeżeli okaże się, że tendencja opadów w kolejnych latach będzie rzeczywiście spadkowa, może mieć w przyszłości problem i o tym trzeba pamiętać.

ZAKAZ KOPIOWANIA BEZ ZGODY ADMINISTRATORÓW STRONY.
 Wszelkie prawa do wykresów i opisów są własnością właścicieli bloga - kopiowanie całości lub jakiejkolwiek części bez zgody administratorów to naruszenie praw autorskich zgodnie z ustawą o ochronie praw autorskich i własności intelektualnej

Komentarze