Źródło: dreamstime.com
Jak wiadomo Ziemia nie znajduje się w stałej pustej przestrzeni. Nasza planeta porusza się wraz z całym Układem Słonecznym wewnątrz naszej Galaktyki i napotyka na różne obszary przestrzeni, które zawierają znacznie więcej kosmicznego gruzu. Wiele wskazuje na to, że właśnie wlatujemy w taki fragment kosmosu.
Naukowcy z NASA, opierając się na obserwacjach obiektów zlokalizowanych w pobliżu Ziemi w ciągu ostatnich 60 dni, ustalili, że przy utrzymaniu takiego natężenia pojawiających się nagle asteroid typu NEO (Near Earth Object), w latach od 2017 do 2113, możemy się spodziewać nawet 400 kolizji z Ziemią.
Część z tych ciał niebieskich może mieć nawet około 100 metrów średnicy, a to oznacza, że są w stanie wywołać znaczne zniszczenia. Dość wspomnieć, że asteroida, która spadła na Rosję w lutym 2013 roku miała tylko około 15 metrów średnicy.
Poważni naukowcy przyznają, że gdzieś tam znajduje się jedno, lub nawet kilka ciał niebieskich, które znajdują się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Problem polega na tym, że nadal, mimo postępów w zakresie astronomii, jesteśmy właściwie ślepi na takie zagrożenia. Skoro naukowcy nie wykluczają, że możemy wlatywać w jakiś nowy pas asteroid, to może rzeczywiście nie doceniamy powagi sytuacji?