sobota, 20 maja 2017

KWIECIEŃ BYŁ MOKRY I CHŁODNY

Kwiecień w ostatnich latach często nie zachwycał, jeśli chodzi o pogodę. Przeważały raczej mokre i zimne dni, a ciepła zbyt dużo nie zaznawaliśmy. W tym roku miesiąc ten przyniósł bardzo podobną aurę, daleką od ideału, a nawet z solidnymi atakami zimy, co jest o tej porze roku rzadkością i anomalią.
Zapraszamy na podsumowanie powstałe w oparciu o grafiki udostępnione przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowy Instytut Badawczy. 

Było chłodno
2017_04_MeanTemp_Anomaly.jpg
Źródło: IMGW-PIB
W kwietniu średnia temperatura była niska i przeważnie oscylowała w okolicach 7-8,5 stopnia Celsjusza. Chłodniejsze klimaty panowały oczywiście wzdłuż południowej granicy, na północy, Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, zachodzie woj. świętokrzyskiego i południowym-wschodzie woj. łódzkiego, gdzie średnia temperatura wyniosła zaledwie 5-7 stopni, a w rejonie Zakopanego była jeszcze niższa. Nic więc dziwnego, że miesiąc ten w naszym kraju zapisał się albo w termicznej normie albo jako chłodny. Największe odchylenie na minus, przekraczające 1 stopień, miało miejsce między Krakowem a Częstochową, lokalnie w Górach Świętokrzyskich, zachodzie Warmii i w środkowej części woj. pomorskiego.

Mokro
2017_04_Precipit_Anomaly.jpg
Źródło: IMGW-PIB
Kwiecień najmniejsze opady przyniósł na Ziemi Lubuskiej, w Wielkopolsce, częściowo na Kujawach, Zamojszczyźnie i Pomorzu Środkowym, gdzie spadło 40 i mniej mm deszczu. Im dalej wgłąb kraju, tym lało/sypało więcej. W rejonie Łodzi i Wrocławia spadło 60-70 mm wody, okolice Krakowa, Katowic, Kielc i Opola otrzymały miesięczny opad o wysokości 100-120 mm, a zdecydowanie najmocniej padało na Podbeskidziu i Podhalu - ponad 140 mm wody, a miejscami w Tatrach przeszło 250 mm.
Przekładając to na miesięczne normy, kwiecień sucho zapisał się przy granicy z Ukrainą i w pasie od Piły i Ziemi Lubuskiej - w Słubicach spadło mniej, niż 70% normy opadów. Tymczasem reszta kraju męczyła się z nadmiarem opadów, który największy był od Podlasia po Kotlinę Kłodzką, Opolszczyznę, Górny Śląsk, zachodnią i środkową Małopolskę, gdzie opadów było o 1,7-2,5 raza więcej, niż wynika z danych wieloletnich.  

Słońca niezbyt dużo
Częste i silne opady sprawiły, że ubiegły miesiąc na ogół zapisał się też pochmurno. Od Bielska-Białej i Zakopanego po Kraków odnotowano tylko 90-110 godzin ze słońcem. Ok. 130 godzin z naszą dzienną gwiazdą mieliśmy w centrum kraju. Najbardziej słoneczne w kwietniu były województwa wschodnie i północne - w rejonie Ustki i Terespola słońce gościło na niebie przez ponad 180 godzin. 
2017_04_Sunshine_Anomaly.jpg
Źródło: IMGW-PIB
Norma usłonecznienia została przekroczona tylko od Podkarpacia po Warmię i w Ustce, ale raptem o kilka, kilkanaście godzin. Na pozostałym obszarze RP słońca było albo tyle, ile przewiduje norma albo nieco mniej. Najbardziej poszkodowanymi okazali się mieszkańcy Kalisza. W tym mieście słońce świeciło na niebie o ponad 30 godzin krócej, niż powinno, co jest już ubytkiem dość znacznym. 

Jeśli chodzi o maj, to jak na razie miesiąc ten jest zróżnicowany pod względem opadów, ale także dość chłodny. A, że najbliższe dni, zgodnie z naszymi prognozami, ponownie upłyną pod znakiem spadku temperatury, wzrostu zachmurzenia i opadów deszczu, okresami obfitych, to jest wysoce prawdopodobne, że maj ostatecznie zapisze się bardzo podobnie do kwietnia, przynajmniej pod względem termicznym. Ale jak to ostatecznie wyjdzie, to zobaczymy dopiero za kilkanaście dni.
 

Komentarze