Już od ponad miesiąca trwa w Polsce sezon burzowy. Mimo, że te zjawiska mogą występować praktycznie przez cały rok, to ich największe natężenie przypada na miesiące wiosenne i letnie. W skali roku, najbardziej burzowym miastem są Katowice, gdzie grzmi średnio przez 32 dni w roku. 30 dni z burzą notuje Rzeszów, 29 Kielce, 28 Warszawa, 27 Lublin i Kraków, a 25 dni z wyładowaniami atmosferycznymi mamy we Wrocławiu. Znacznie mniej burz jest w Polsce północnej - 18 dni w Szczecinie i Toruniu i zaledwie 15 w Gdańsku. Patrząc na inne miejsca w Europie, to burz w naszym kraju wcale nie ma dużo. Na Chorwacji i Rumunii ilość dni burzowych dochodzi już do 40, a w Bułgarii przekracza 45. To jednak i tak nic w porównaniu chociażby z takim Kuala Lumpur w Malezji ze średnią 210 dni z burzą.
Jak na razie sezon burzowy w Polsce w większości jest słaby. Znajdziemy jeszcze kilkanaście miejsc, w których w tym roku niebo ani razu nie przecinały pioruny, co o tej porze roku jest już w pewnym sensie ewenementem. Przyczyną takiego stanu rzeczy są oczywiście niskie temperatury, które od miesiąca przeważają nad Polską. Jeśli już gdzieś grzmi, to głównie w południowej i wschodniej części naszego kraju podczas napływu nieco cieplejszych mas powietrza.
Wszyscy, którzy nie lubią burz albo po prostu się ich boją, mają zapewne nadzieję, że dalsza część sezonu burzowego też nie będzie zbyt udana. Nasze prognozy wskazują jednak na coś innego. W przeciwieństwie do roku ubiegłego, kiedy nawałnice pojawiły się bardzo szybko, ale ucichły w lecie, przede wszystkim w sierpniu, w tym roku sytuacja najprawdopodobniej będzie odwrotna. Sądzimy, że przed nami jeszcze kilka, kilkanaście dni z chłodniejszymi i wilgotnymi masami powietrza, które z jednej strony będą nas denerwowały, bo w dalszym ciągu będziemy musieli mieć w pogotowiu kurtki i parasole, ale z drugiej strony ochronią nas przed niszczącymi nawałnicami. Jednak kiedy tylko się ociepli, a przypuszczamy, że stanie się to w drugiej połowie maja, wtedy potencjał burz wzrośnie i możliwe, że pojawią się pierwsze, konkretniejsze incydenty z tymi zjawiskami. Spokoju, według aktualnych prognoz, nie zaznamy również podczas meteorologicznego lata. Nad Polską często będą ścierały się dwie, skrajnie różne masy powietrza - zwrotnikowa, która niejednokrotnie przyniesie nam upały na poziomie nawet 32-35 stopni i orzeźwiająca, polarnomorska. Masy te rozdzielać będą niebezpieczne, chłodne fronty atmosferyczne, na których powstaną burze, bardzo często naprawdę gwałtowne, z ulewami, wichurami, gradobiciami... Z pewnością formować będą się superkomórki burzowe i linie szkwałowe; nie unikniemy też prawdopodobnie kilku przypadków trąb powietrznych. Szkód narobią nie tylko burze frontalne, ale też wewnątrzmasowe. Te jednak będą cechowały się wybitną lokalnością.
Wstępnie sądzimy, że tak, jak ma to miejsce teraz i miało miejsce w zeszłym roku, zdecydowanie najsilniejsze zjawiska przetaczać będą się mniej więcej w pasie od Podlasia po Górny Śląsk, Małopolskę i Podkarpacie. Na pozostałym obszarze RP wyładowań atmosferycznych odnotujemy mniej, ale z pewnością i tam wystąpią okresy z wyraźnie wzmożoną aktywnością burzową.
My teraz możemy mieć tylko nadzieję, że te prognozy się nie sprawdzą i tak groźnie nie będzie.
ZAKAZ KOPIOWANIA I ROZPOWSZECHNIANIA BEZ ZGODY ADMINISTRATORÓW STRONY JEST ZABRONIONE.
Wszelkie prawa do wykresów i opisów są własnością właścicieli bloga - kopiowanie całości lub jakiejkolwiek części bez zgody administratorów to naruszenie praw autorskich zgodnie z ustawą o ochronie praw autorskich i własności intelektualnej.