Ludzie, zamknięci w swych betonowych twierdzach, bardzo często gubią więź z przyrodą, na którą nie zwracają uwagi. Okazuje się jednak, że gdy dochodzi do katastrofy naturalnej stworzenia bliższe naturze przeważnie wyczuwają kłopoty i uciekają, a giną ludzie. Tak było w przypadku tsunami w Azji w 2004 roku i okazuje się, że tak samo jest w przypadku ptaków i tornad.
Amerykańscy naukowcy zwrócili uwagę na niezwykłe zjawisko, które poprzedziło złą pogodę z kwietnia tego roku, w wyniku której w 17 stanach w środkowej i południowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych doszło do ataków wielu tornad. Na dwa dni przed tragicznymi wydarzeniami większość ptaków śpiewających odleciała z zagrożonego terytorium.
Uciekły niemal wszystkie ptaki, w szczególności Lasówki (Parulidae). Niezwykłe było już samo to, że po powrocie z migracji sezonowej, niemal natychmiast poleciały ponad 1500 km. Na Florydę i Kubę. Podczas uderzenia żywiołów ptaki znajdowały się w bezpiecznym miejscu.
Prawie w tym samym czasie gdy meteorolodzy oświadczyli, że nadchodzi burza, ptaki po prostu ewakuowały się z zagrożonego obszaru. Jak się okazało stworzenia te opuściły niebezpieczne terytorium w poszukiwaniu spokojnego miejsca, a dwa dni później do regionu nadeszły niszczycielskie tornada. Sprawą zainteresowali się badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego. W artykule opublikowanym w Current Biology, sugerują oni, że ptaki przeczuwają nadchodzące żywioły.
Sugerują oni, że burze wytwarzają hałas o częstotliwości niższej niż 20 Hz, który jest nieuchwytny dla ludzkiego ucha. Jednak jest on na tyle doniosły, że rozciąga się na wiele kilometrów. Prawdopodobnie to ten dźwięk, który słyszały ptaki stał się dla nich sygnałem, żeby jak najszybciej opuścić tę okolicę.