Pokazywanie postów oznaczonych etykietą planety. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą planety. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 31 stycznia 2016

PARADA PLANET NA NIEBIE

Od 31. stycznia do 7. lutego ludzie będą mogli zobaczyć aż pięć ciał niebieskich z Układu Słonecznego i dodatkowo Księżyc jednocześnie. Planety ułożą się w linii albo w jak kto woli, w jednym rzędzie. Będą tworzyć tak zwaną paradę planet.


Na porannym niebie będzie można zobaczyć jednocześnie Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza i Saturna. Całe zjawisko powinno być na tyle proste do obserwacji, że nie wymaga specjalistycznego sprzętu. Wystarczy znaleźć czas i wykorzystać własne oczy.
Oczywiście obserwacji astronomicznych zawsze lepiej dokonywać z dala od świateł miast. Wszystkie pięć planet będzie można zobaczyć na horyzoncie przed świtem. Są one bardzo jasne i każdy z łatwością znajdzie fragment nieba, który należy oglądać. A jeśli ktoś jest wyposażony w teleskop, zobaczy też księżyce Jowisza oraz pierścienie Saturna.
Pierwsza planeta, którą będzie można zobaczyć będzie Jowisz, a ostatnie tuż przed świtem pojawią się Merkury i Wenus. Jedyne, co może skutecznie popsuć ten pokaz to nieprzewidywalne ostatnio w naszej części świata zachmurzenie. Z wszystkich planet najtrudniejszy w obserwacji będzie niewątpliwie Merkury, który poprzez swoje położenie jest widoczny tylko przez kilkadziesiąt minut i potem znika rozpływając się w jaśniejącym niebie po wschodzie Słońca.
Źródło: zmianynaziemi.pl/tylkoastronomia.pl

piątek, 22 stycznia 2016

ODKRYTO DZIEWIĄTĄ PLANETĘ W UKŁADZIE SŁONECZNYM?


Od jakiegoś czasu było prawie pewne, że w końcu do tego dojdzie. Znani astronomowie z z California Institute of Technology w Pasadenie twierdzą, że na skraju Układu Słonecznego skrywa się dziewiąta planeta o masie przynajmniej 10 razy większej od Ziemi.
Naukowcy, Konstantin Batygin i Mike Brown z Caltech, obserwowali orbity szeregu ciał niebieskich w tak zwanym pasie Kuipera. Brown bywa nazywany "zabójcą Plutona", ponieważ to właśnie on odkrył tam ciało niebieskie o nazwie Eris, które wielkością jest zbliżone do byłej ostatniej planety. Na skutek tego powstała specjalna kategoria planet karłowatych, do której od tej chwili zalicza się między innymi uważanego do niedawna za dziewiąta planetę Plutona.
Jednak nieoczekiwanie okazało się, że to odkrycie implikowało kolejne. Brown badał nadal pas Kuipera i odkrył bardzo wiele mniejszych obiektów. Jeden z nich oznaczony jako 2012 VP113 był wskazówką, że w tamtej okolicy może się znajdować duży obiekt, być może planeta, o której nic nie wiedzieliśmy.
Batygin i Brown zaczęli poszukiwać podobnych anomalii orbitalnych u innych znanych obiektów z tej części kosmosu i stwierdzili, że jest więcej ciał niebieskich, na które wpływa coś o dużej grawitacji. Orbity eliptyczne przynajmniej sześciu są podobnie pochylone do płaszczyzny Układu Słonecznego.
Zdaniem ekspertów szansa na to, że te odchylenia są przypadkowe wynosi najwyżej 0,007 procenta. Oczywista jest zatem konkluzja, że musi się tam znajdować planeta, która za to odpowiada. Wyliczono, że powinien to być obiekt o dziesięciokrotnie większej od Ziemi masie, który znajduje się nawet 200 razy dalej, niż odległość z Ziemi do Słońca. Wypełnienie jednej orbity powinno trwać od 10 tysięcy do 20 tysięcy ziemskich lat.
Trzeba jednak zaznaczyć, że nikt nie zaobserwował tej nowej planety i jej istnienie wynika z reguł matematycznych i obserwowanego wpływu obiektu o dużej grawitacji. Nie wiadomo też, czy miałaby to być planeta gazowa czy skalista. Bardzo możliwe jednak, że będzie to ciało niebieskie, na którym mogłaby wylądować kiedyś ziemska sonda kosmiczna.
Aby jednak do tego doszło, konieczne jest ostateczne potwierdzenie jej istnienia, najlepiej za pomocą obserwacji w którymś z zakresów fal czy w podczerwieni czy w promieniowaniu rentgenowskim. Dzięki pracy Batygina i Browna, może będzie łatwiej odszukać tę nieznaną dotychczas planetę. Nie da się tez ukryć, że zwolennicy teorii Nibiru, zwanej też planetą X, wraz z publikacją mają dzisiaj szczególny powód do tego, aby otworzyć szampana.
Źródło: zmianynaziemi.pl/tylkoastronomia.pl

środa, 19 sierpnia 2015

CZY PAS KUIPERA JEST POZOSTAŁOŚCIĄ PO PLANECIE?

Źródło: www.youtube.com
Amerykański astronom z Południowozachodniego Instytutu Badawczego w Boulder w Kolorado, David Nesvorny twierdzi, że odnalazł dowody, które można nazwać śladami piątego giganta, kolejnej zapomnianej planety Układu Słonecznego. Według naukowca dowód znajduje się w obszarze pasa Kuipera, jeszcze za Plutonem.
W artykule opublikowanym w czasopiśmie Science, astronom z USA wyjaśnił, że obecność tak zwanego "jądra" w pasie Kuipera jest dowodem na istnienie piątego gazowego giganta, który znajdował się tam w początku tworzenia się Układu Słonecznego. Znajduje się tam bardzo dużo lodowych fragmentów, co może dowodzić, iż istniała tam kiedyś planeta wielkości Neptuna.
Jądrem pasa Kuipera naukowcy nazywają zestaw tysięcy obiektów transneptunowych o podobnych orbitach. David Nesvorny za pomocą modelowania komputerowego przeprowadził symulację ruchu tego "jądra" w ciągu ostatnich czterech miliardów lat. W swojej pracy, wykorzystał tak zwany model nicejski, opisujący zasady migracji planet podczas formowania się Układu Słonecznego.
W trakcie migracji Neptun, znajdujący się w odległości 4,2 miliarda kilometrów od Słońca, przesunął się nagle o 7,5 milionów kilometrów. Astronomowie nie wiedzą dlaczego tak się stało, podejrzewano wpływ grawitacyjny pozostałych gazowych olbrzymów zwłaszcza Urana lub Saturna, ale nie wiadomo nic o jakichkolwiek interakcjach grawitacyjnych tych planet.
Zdaniem Nesvornego Neptun musiał pozostawać w połączeniu grawitacyjnym z jakąś dodatkową lodową planetą i podczas jego migracji obiekt ten został wypchnięty ze swej orbity w kierunku dzisiejszego pasa Kuipera. Podczas tego procesu planeta uległa fragmentacji i dała początek tysiącom wielkich lodowych obiektów zwanych obecnie jego "jądrem" lub transneptunowcami.
Źródło: zmianynaziemi.pl

sobota, 27 czerwca 2015

PLANETA GJ 436B CIĄGNIE ZA SOBĄ WARKOCZ NICZYM KOMETA

Źródło: earthsky.org
Astronomowie często odkrywają planety skaliste i gazowe, przypominające te z naszego Układu Słonecznego. Jednak czasem zdarza się również zaobserwować ciała niebieskie, które z trudem potrafimy sobie wyobrazić. Tak też jest w przypadku planety gazowej GJ 436b, która ciągnie za sobą warkocz niczym kometa.
 Planeta GJ 436b, nazywana przez naukowców jako "Behemoth", jest wielkości Neptuna, posiada masę 22 razy większą od Ziemi i znajduje się około 33 lata świetlne od nas w gwiazdozbiorze Lwa. Ten gazowy gigant należy do typu planet, które określane są jako gorące neptuny. Pomiędzy Neptunem a GJ 436b istneje jedna zasadnicza różnica - odkryte ciało niebieskie orbituje niezwykle blisko swojej gwiazdy macierzystej.
Gorący neptun orbituje wokół czerwonego karła w odległości zaledwie kilku milionów kilometrów. Jeden rok na tej planecie trwa ponad 60 godzin (2.6 dnia). Astronomowie odkryli również, że wokół GJ 436b znajduje się chmura gazu, składająca się w większości z wodoru, natomiast za planetą ciągnie się warkocz.
Naukowcy oszacowali, że w ciągu jednej sekundy z "Behemotha" paruje około 1000 ton gazu. Gazowy gigant miałby tracić 0.1% swojej atmosfery w przeciągu miliarda lat. Jest to pierwsza taka planeta jaką udało się odkryć astronomom, lecz uważa się że dzięki teleskopowi Kepler, przyszłej misji kosmicznej TESS, teleskopowi kosmicznemu CHEOPS oraz obserwatorium PLATO uda się zidentyfikować tysiące ciał niebieskich tego typu.
Źródło: tylkoastronomia.pl

sobota, 11 kwietnia 2015

NATURALNY SATELITA ZIEMI MÓGŁ POWSTAĆ W WYNIKU ZDERZENIA SIĘ BŁĘKITNEJ PLANETY Z INNĄ PLANETĄ

Źródło: www.alienhive.pl
Teoria impaktu została zaproponowana 45 lat temu i jest obecnie uznawana za najbardziej prawdopodobną. Wyniki przeprowadzonych badań dają do zrozumienia, że Księżyc rzeczywiście mógł powstać w wyniku zderzenia się ze sobą dwóch planet.
Naukowcy uważają, że około 4,5 miliarda lat temu Ziemia mogła zderzyć się z hipotetyczną planetą Theia, która była mniej więcej wielkości Marsa. Skoro skład skał księżycowych i ziemskich jest do siebie podobny, sugeruje to iż obie planety mogły być do siebie bardzo podobne.
Zespół naukowy, któremu przewodził astrofizyk Hagai Perets z Izraelskiego Instytutu Technologii, przeprowadził symulacje formowania się Układu Słonecznego. Badania wykazały, że istnieje dość duża szansa na to aby dwie podobne do siebie planety mogły się ze sobą zderzyć.
Teoria impaktu stała się teraz jeszcze bardziej prawdopodobna. Perets wyjaśnia, że obie planety mogły być do siebie podobne ponieważ znajdowałyby się w podobnej odległości od Słońca i mogłyby się uformować z tego samego materiału protoplanetarnego.
 Źródło: tylkoastronomia.pl

poniedziałek, 23 marca 2015

WIELE GWIAZD Z UKŁADAMI PLANETARNYMI MOŻE POSIADAĆ PLANETY PODOBNE DO ZIEMI

Źródło: zapytaj.onet.pl
Przekonaliśmy się już, że w naszej galaktyce istnieje mnóstwo gwiazd, wokół których krążą różne planety - skaliste, takie jak Ziemia, oraz gazowe. Wiele z nich, jak wynika z prowadzonych badań, może być odpowiednia do powstania i utrzymania życia. Jak wiele może być takich planet?
Dzięki teleskopowi kosmicznemu Kepler i prowadzonym analizom dowiedzieliśmy się, że nasza Ziemia nie jest wyjątkiem - astronomowie odkryli wiele planet skalistych, gdzie warunki mogą być w pewnym sensie zbliżone do tych, jakie panują u nas. Pozostaje również kwestią czasu jak ludzkość zacznie odkrywać pierwsze egzoksiężyce.
Wiele gwiazd posiada w swoim otoczeniu planety, które mogą być zbyt chłodne, zbyt gorące lub idealne dla powstania życia. Naukowcy podejrzewają, że prawdopodobnie wokół każdej gwiazdy znajdziemy jakąś planetę, jednak najbardziej interesująca jest ich odległość względem gwiazdy - czy ciało niebieskie znajduje się w tzw. strefie zamieszkalnej.
Korzystając z nowej wersji reguły Titiusa-Bodego próbowano ustalić ile planet w naszej galaktyce może być w sam raz dla powstania i podtrzymania życia przy założeniu, że wokół każdej gwiazdy znajdują się co najmniej trzy planety. Ustalono, że każda z gwiazd może mieć średnio 2 ± 1 egzoplanetę, która będzie znajdować się w strefie zamieszkalnej.
Szacuje się, że w Drodze Mlecznej istnieje około 300 miliardów gwiazd. z obliczeń specjalistów wynika, że w naszej galaktyce istnieje od 600 do 900 miliardów planet, które mogą znajdować się w odpowiedniej odległości od swojej gwiazdy, przez co warunki na nich panujące mogą być w pewnym sensie zbliżone do ziemskich. To daje od 600 do 900 miliardów potencjalnych "drugich Ziem".
Źródło: tylkoastronomia.pl

poniedziałek, 19 stycznia 2015

ZA ORBITĄ PLUTONA ZNAJDUJĄ SIĘ DWIE NIEZNANE PLANETY?

Źródło: www.wykop.pl
Temat planety X powraca cyklicznie i o dziwo tym razem nie ze strony pasjonatów mitycznej planety Nibiru wspominanej jeszcze przez Sumerów, ale ze strony poważnych naukowców. Dodatkowo donoszą oni, że za orbitą Plutona mogą się znajdować dwa ciała niebieskie wpływające grawitacyjnie na pozostałe obiekty w tamtej okolicy.
Do takich wniosków doszedł Carlos de la Fuente Marcos z uniwersytetu UCM (The Complutense University of Madrid) po przeanalizowaniu trzynastu tak zwanych ekstremalnych transneptunowców (ETNO - extreme trans-Neptunian object) czyli planetoid lub planet karłowatych takich jak Pluton, znajdujących się poza orbitą Neptuna uważanego obecnie za ostatnią planetę naszego systemu.
Orbity tych ETNO są drastycznie różne od przewidywań astronomów. Oczywiste jest zatem, że muszą na nie oddziaływać jakieś niebagatelne siły, których nie uwzględniono przy kalkulacji ich trajektorii. Zdaniem naukowca jego wyliczenia wskazują, że na skrajach naszego Układu Słonecznego muszą się znajdować przynajmniej dwie nieznane dotychczas planety.
Do wniosków takich de la Fuente doszedł po przeprowadzeniu licznych symulacji komputerowych. Model matematyczny powstał na podstawie obserwacji komety 96P/Machholz 1 oraz wspomnianych kilkunastu transneptunowców, które zachowywały się niezgodnie z oczekiwaniami. Badania wykazały, że może się tak dziać tylko wtedy, gdy na ich ruch wpływają inne silne źródła grawitacji.
Uczony twierdzi, że takich dużych obiektów astronomicznych może być nawet więcej niż dwa. Obiegają Słońce w odległości, co najmniej 200 AU i więcej. Odległość między Ziemią i Słońcem to 1 AU. Te hipotetyczne planety muszą mieć siłę grawitacji większą od Ziemi. Tajemnicą pozostaje, dlaczego nie zostały dotychczas zaobserwowane. Widać za to, że wpływają na ruch innych odległych ciał niebieskich. 

źródło: tylkoastronomia.pl

środa, 14 stycznia 2015

ASTRONOMOWIE ODKRYLI DWIE PLANETY,KTÓRE MOGĄ PRZYPOMINAĆ ZIEMIĘ

Źródło: kosmonauta.net
Astronomowie odkryli 8 nowych egzoplanet, na których mogą istnieć odpowiednie warunki do powstania i utrzymania życia. Wśród nich, jak twierdzą uczeni, mają się znajdować planety bardzo podobne do naszej Ziemi.
Wszystkie odkryte planety są dość niewielkich rozmiarów i orbitują wokół swojej gwiazdy, znajdując się w tzw. strefie zamieszkania - gdyby istniała na nich woda to prawdopodobnie znajdowałaby się w stanie ciekłym. Astronomowie z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) twierdzą, że te ciała niebieskie mogą być planetami skalistymi niczym Ziemia.
Obiekty zostały odkryte dzięki teleskopowi kosmicznemu Kepler a ich obecność została również potwierdzona poprzez obserwacje. Wśród nich znajdują się również dwie planety - Kepler 438b i Kepler 442b, które według uczonych są najbardziej jak dotąd podobne do Ziemi, mogą zawierać wodę w stanie ciekłym i może na nich panować odpowiednia temperatura dla istnienia życia, choć planety te orbitują wokół czerwonego karła.
Kepler 438b źródło:www.cadenagramonte.cu
Kepler 438b znajduje się 470 lat świetlnych od naszego układu słonecznego i jest jedynie 12% większa od Ziemi. Planeta ta wykonuje pełen obrót wokół swojej gwiazdy w ciągu 35 dni i otrzymuje od niej o 40% więcej energii, niż nasza planeta od Słońca. Natomiast Kepler 442b jest większa od Ziemi o 33%, otrzymuje około 60% więcej energii a pełen obrót wokół czerwonego karła trwa 112 dni. Egzoplaneta ta znajduje się 1100 lat świetlnych od nas.
Uczeni dodają, że nie ma pewności co do tego, czy planety rzeczywiście są podobne do Ziemi i czy panują tam dobre warunki dla powstania życia. Im więcej zdobędzie się informacji na temat konkretnej egzoplanety, tym łatwiej ustalić czy jest to np. planeta skalista bądź gazowa. Ustalenia badaczy wynikają więc z danych, do których mają obecnie dostęp.

źródło:tylkoastronomia.pl

piątek, 12 grudnia 2014

WEDŁUG EUROPEJSKIEJ AGENCJI KOSMICZNEJ WODA NA ZIEMI NIE POCHODZI Z KOMET

http://sci.esa.int/science-e-media/img/c8/Rosetta_OSIRIS_NAC_comet_67P_20140803_1_625.jpg
Zgodnie z najświeższymi informacjami, woda ziemska najprawdopodobniej nie została przyniesiona z kosmosu przez komety. Europejska Agencja Kosmiczna - podała wyniki analiz przeprowadzonych przez sondę Rosetta, która dostarczyła informacje o wodzie wchodzącej w skład komety 67P/Churyumov-Gerasimenko. Z analiz tych wynika, że skład chemiczny wody zawartej w komecie jest odmienny od wody powszechnie spotykanej na Ziemi.
Pytanie – Skąd wzięła się woda na Ziemi? – z asteroid, komet lub też w inny sposób, jest tematem trwającej debaty naukowej. Analiza składu chemicznego wody w komecie 67P była jednym z głównych celów misji Rosetta. Urządzenia pokładowe sondy Rosina, na którym został dostarczony lądownik Philae, analizowały skład cząstek unoszących się wokół komety już w sierpniu, kiedy sonda dotarła w pobliże komety.
Naukowcy z Uniwersytetu w Bernie przeanalizowali dane przesłane przez sondę pod kątem zawartości deuteru. Wyniki okazały się zaskakujące, woda komety 67P posiada trzy razy więcej cięższego izotopu wodoru, niż woda na Ziemi (Science, DOI: 10.1126/science.1261952). Z badań przeprowadzonych do tej pory wynikało, że ilość deuteru w wodzie na innych kometach była zbliżona do tej w ziemskiej wodzie, co jednoznacznie sugerowało jej pochodzenie. Jednak inny skład wody komety 67P komplikuje znacznie dotychczasowe założenia.
Naukowcy potwierdzają, że gdzieś tam w kosmosie są obiekty, które zawierają wodę z podobną sygnaturą jak ziemska, ale czy na pewno obiekty tego typu dostarczyły wodę na nasz glob? Symulacje ruchu asteroid i komet wewnątrz Układu Słonecznego wskazują, że to trajektorie asteroidów częściej krzyżują się z orbitą Ziemi, ale nie ma potwierdzonych danych, że to one przyniosły nam wodę z kosmosu i napełniły ziemskie oceany.
Informacje zebrane przez sondę, póki co nie są ostatecznymi danymi. Istnieje prawdopodobieństwo, że woda o innej wartości deuteru, zawarta w głębszych warstwach komety zostanie uwolniona gdy ta zbliży się do Słońca i rozgrzeje się na tyle by woda ta zaczęła parować. Ponadto, kształt komety wskazuje na to, że może ona składać się z dwóch lub więcej elementów, które „stopiły” się ze sobą w wyniku kolizji. Każda z tych części mogła jednak powstać w innym rejonie Układu Słonecznego i różnić się od siebie składem chemicznym.
Czy takie dane zostaną pozyskane? Nie wiadomo. Zwłaszcza gdy lądownik w wyniku niezamierzonego miejsca lądowania utracił możliwość właściwej ekspozycji baterii słonecznych na światło naszej gwiazdy. Philae utracił znaczą zdolność analizy składu chemicznego komety.
Misja Rosetta miała dać odpowiedź, na pytanie skąd pochodzi woda na Ziemi, a także czy komety są nosicielami cięższych molekuł, takich jak aminokwasy. Jak na razie obydwa pytania pozostają bez odpowiedzi. Być może gdy kometa zbliży się do Słońca, na niektóre z nich uzyskamy odpowiedź.

źródło:tylkonauka.pl

środa, 12 listopada 2014

SATELITA GAIA MOŻE W CIĄGU KILKU LAT ODKRYĆ TYSIĄCE PLANET


NASA
Wystrzelony w grudniu 2013 roku europejski satelita może w ciągu najbliższych lat odkryć dziesiątki tysięcy nowych planet pozasłonecznych. Dzięki temu naukowcy lepiej zrozumieją rozkład i róznorodność planet w Drodze Mlecznej.
Eksperci z Princeton University i szwedzkiego Uniwersytetu w Lund obliczyli, że w ciągu pięcioletniej misji Gaia może odkryć 21 000 planet. Jeśli zaś misja satelity potrwa 10 lat to odkryje on nawet 70 000 egzoplanet. Wyliczenia naukowców ukażą się w piśmie Astrophysical Journal.
Co ciekawe, odkrywanie egzoplanet nie jest celem satelity. Głównym zadaniem Gai jest mierzenie ruchu, odległości od Ziemi i badanie cech fizycznych około 1 miliarda obiektów. Głównie ma zajmować się obserwacją gwiazd. I to właśnie ich badanie może przynieść - jako produkt uboczny – odkrycia tysięcy planet. Gaia powinna zauważyć zaburzenia ruchu gwiazd powodowane obecnością planet.
Jak podkreśla amerykańsko-szwedzki zespół, znacznie ważniejsze od imponującej liczby nowych planet będzie jednak odkrycie konkretnych rodzajów planet. Satelita jest wyposażony w instrumenty pozwalające na obserwowanie rzadko występujących w Drodze Mlecznej obiektów, takich jak planety o masie 25-50 mas Jowisza krążące wokół słabo świecących czerwonych karłów. Może zauważyć systemy planetarne, w których jedne planety krążą w odwrotnym kierunku do innych.Tu nie chodzi o liczby. Każda z nowo odkrytych planet zdradzi nam szczegóły na swój temat, a wiele z nich może być niezwykle interesujących. Jeśli przyjrzymy się planetom, które odkryto do tej pory, to zauważymy, że jest to pewna bardzo specyficzna klasa planet. Gaia nie tylko ma możliwość zauważenia pełnego spektrum planet, ale również odkrywania ich w miejscach, które nie zostały dotychczas dokładnie przeszukane - ekscytuje się profesor Michael Perryman, główy autor badań. Misja Gai to realizacja pomysłu, który Perryman i profesor Lennart Lindegren z Uniwersytetu w Lund przedstawili Europejskiej Agencji Kosmicznej w 1993 roku.
Pierwszą planetę pozasłoneczną odkryto w 1995 roku. Od tamtej pory potwierdzono odkrycie około 1900 innych planet oraz ponad 3000 kandydatów na planety. Misja Gai może znakomicie poszerzyć naszą wiedzę o wszechświecie.

Źródło:kopalniawiedzy.pl

sobota, 27 września 2014

124 LATA ŚWIETLNE OD NAS WYKRYTO PARĘ WODNĄ W ATMOSFERZE PLANETY.

Kolejny milowy krok w poszukiwaniach planet zdolnych do podtrzymania życia. Międzynarodowy zespół astronomów ogłosił właśnie, że z pomocą trzech teleskopów kosmicznych odkrył ślady pary wodnej w atmosferze planety, krążącej wokół gwiazdy HAT-P-11, widocznej w gwiazdozbiorze Łabędzia, 124 lata świetlne od nas. Jak pisze na swej stronie internetowej czasopismo „Nature”, to najmniejsza z pozasłonecznych planet, o której atmosferze astronomom udało się czegokolwiek dowiedzieć.
Tak planeta HAT-P-11b może wyglądac podczas przejścia przed tarczą swojej gwiazdy /NASA/JPL-Caltech /
Tak planeta HAT-P-11b może wyglądac podczas przejścia przed tarczą swojej gwiazdy
/NASA/JPL-Caltech /
Planeta, oznaczona jako HAT-P-11b ma rozmiary Neptuna, średnicę około czterech razy większą od średnicy Ziemi i masę około 26 razy większą, niż nasza planeta. Krąży wokół swojej gwiazdy po znacznie ciaśniejszej, niż Neptun orbicie, jej „rok” trwa zaledwie około pięciu ziemskich dni. Jak się przypuszcza ma skaliste jądro, ciekły płaszcz i gęstą gazową atmosferę, składającą się głównie z wodoru. Temperatura jej powierzchni sięga zapewne ponad 600 stopni Celsjusza. Astronomowie zauważyli, że nie jest otoczona gęstymi chmurami.
Planetę wykrył skonstruowany przez węgierskich astronomów system HAT (Hungarian-made Automated Telescope). Jej obserwacje prowadzono w latach 2011-12 w świetle widzialnym i bliskiej podczerwieni z pomocą teleskopu Hubble’a i w podczerwieni z pomocą teleskopu Spitzera. Wyniki porównano z obserwacjami teleskopu Keplera.
Informacje na temat składu atmosfery takiej planety przynosi analiza widma absorpcyjnego, zarejestrowanego podczas przejścia planety przed tarczą swej gwiazdy. Obserwując jakie częstości tego promieniowania atmosfera pochłania astronomowie są w stanie wyróżnić jej składniki. W przypadku planety HAT-P-11b w widmie absorpcyjnym pojawiły się linie wskazujące na obecność pary wodnej, wodoru oraz innych cząsteczek, które dopiero trzeba będzie rozpoznać.
Odkrycie dowodzi, że nasze możliwości obserwacyjne i umiejętności analizowania wyników tych obserwacji szybko rosną, można liczyć na to, że w przyszłości takich odkryć będzie coraz więcej. Co jeszcze ważniejsze ten przypadek potwierdza, że teorie dotyczące tworzenia się układów planetarnych, dopasowane do naszego Układu Słonecznego, sprawdzają się też w odległych zakątkach Wszechświata. Dla badań odległych planet i poszukiwań tam śladów życia ma to znaczenie podstawowe.

ŹRÓDŁO: LOSYZIEMI.PL
Źródło: PAP

sobota, 30 sierpnia 2014

U NAS ROK, TAM TYSIĄC LAT

Cristina Sanchis Ojeda/MIT

Astronomowie z MIT-u odkryli planetę, na której jeden rok trwa zaledwie 8,5 ziemskiej godziny. Planeta Kepler-78b jest odległa od Ziemi o 700 lat świetlnych, ma rozmiary Błękitnego Globu i okrąża swoją gwiazdę macierzystą w czasie krótszym niż zwykle mija na Ziemi pomiędzy wschodem a zachodem Słońca.

Planeta znajduje się niezwykle blisko własnej gwiazdy. Jej orbita jest jedynie trzykrotnie większa od średnicy gwiazdy. Uczeni ocenili, że temperatura na jej powierzchni wynosi ponad 2700 stopni Celsjusza. Można więc przypuszczać, że planeta wygląda jak ognista kula lawy. Najbardziej jednak interesujący jest fakt, że astronomowie zauważyli światło emitowane przez planetę. Po raz pierwszy zanotowano emisję z tak małej planety. 
W przyszłości, dzięki silniejszym teleskopom, możliwe będzie przeanalizowanie tego światła i zdobycie dokładniejszych informacji na temat powierzchni planety, jej składu i właściwości.

Kepler-78b znajduje się tak blisko swojej gwiazdy, że uczeni mają nadzieję, iż uda im się zmierzyć oddziaływanie grawitacyjne planety na gwiazdę. To z kolei pozwoliłoby na zmierzenie masy planety. Dotychczas nie znamy bowiem masy żadnej pozasłonecznej planety wielkości Ziemi.

Kepler-78b nie jest jednak rekordziską pod względem najkrótszego czasu obiegu. Ta sama grupa z MIT-u, pracująca pod kierunkiem emerytowanego profesora Saula Rappaporta poinformowała jednocześnie, że udało jej się określić czas obiegu odkrytej już wcześniej KOI 1843.03. Planeta obiega swoją gwiazdę w czasie 4 godzin i 15 minut. Jest tak blisko niej, że - zdaniem uczonych - musi być niezwykle gęsta, zbudowana prawdopodobnie głównie z żelaza. Jedynie bowiem taka budowa tłumaczy fakt, że nie została rozerwana przez siły pływowe swej gwiazdy.

źródło: kopalniawiedzy

środa, 20 sierpnia 2014

PRECYZYJNY POMIAR PLANETY


Grupa naukowców pracujących pod kierukiem Sarah Ballard z University of Washington z niespotykaną dokładnością zmierzyła średnicę pozasłonecznej planety. Średnicę superZiemi zmierzono z dokładnością do 240 kilometrów, czyli do 1%. To świetny wynik, gdyż mowa tutaj o planecie odległej od Ziemi o 300 lat świetlnych.
Planeta Kepler-93b została odkryta przez Teleskop Keplera podczas przejścia na tle swojej gwiazdy macierzystej. Następnie obserwowano ją za pomocą Teleskopów Keplera i Spitzera w świetle widzialnym i w podczerwieni. Obserwacje potwierdziły, że odkryty obiekt rzeczywiście jest planetą. Naukowcy postanowili zatem spróbować wyliczyć średnicę planety. Można tego dokonać badając zagięcie światła z gwiazdy macierzystej. To pozwala na określenie wielkości planety w stosunku do wielkości gwiazdy. Jednak tutaj konieczna jest znajomość wielkości gwiazdy.Precyzja, z jaką możemy określić wielkość planety jest bezpośrednio związana z możliwością pomiaru wielkości gwiazdy. Wykorzystaliśmy w tym celu technikę zwaną astrosejsmologią - mówi Ballard.
Astrosejsmologia korzysta z faktu, że ruchy konwekcyjne na powierzchni gwiazdy prowadzą do powstania fal sejsmicznych, które odbijają się od jej rdzenia. Gwiazda zachowuje się wówczas jak wielki dzwon, a jej „dzwonienie” ujawnia się w postaci zmian jasności gwiazdy. Zmiany te można wychwycić za pomocą Teleskopu Keplera. Za przeprowadzenie analiz odpowiedzialny był profesor Bill Chaplin z University of Birmingham. Analizując sejsmologię gwiazdy obliczył jej średnicę i masę z dokładnością do jednego procenta - cieszy się Ballard. Dzięki temu wiemy, że masa Kepler-93b jest o 3,8 raza większa od masy Ziemi, a planeta jest prawdopodobnie zbudowana ze skał i żelaza.

wtorek, 22 lipca 2014

NAUKOWCY STWORZYLI MODEL DZIĘKI KTÓREMU BĘDZIE MOŻNA SZUKAĆ ŻYCIA NA INNYCH PLANETACH

Naukowcy z Uniwersytetu Anglii Wschodniej chcą przyspieszyć poszukiwania kandydatek na drugą Ziemię. Zauważyli, że klimat planet podobnych do Błękitnego Globu zależy od obecności oceanów. Stworzyli więc model komputerowy, dzięki któremu można będzie w prostszy sposób stwierdzić, czy na danej planecie istnieją warunki sprzyjające życiu, czy nie.
Planety pozasłomeczne podobne do Ziemi
Od dawna trwają poszukiwania kandydatek na drugą Ziemię – planet, na których kiedyś mógłby zamieszkać człowiek. Poszukiwanie obiektów ziemiopodobnych nie jest łatwym zadaniem. Sprzęt czasami zawodzi, a niezbędne w odkryciach modele komputerowe nie są idealne. Zespół naukowców z Uniwersytetu Anglii Wschodniej zauważył pewne niedociągnięcia w symulacjach i postanowił je naprawić.
Do tej pory zaniedbywano oceany
Zdaniem ekspertów (specjalizujących się w naukach matematycznych i przyrodniczych) dużym minusem dotychczasowych modeli jest to, że nie uwzględniają one oceanów. A to one odgrywają kluczową rolę w łagodzeniu warunków klimatycznych.
- Warunki, które panują na wielu planetach sprawiają, że nie można na nich zamieszkać. Niektóre znajdują się za blisko słońca, inne za daleko. Strefę zamieszkiwalną określa się więc na podstawie dystansu, jaki dzieli planetę od słońca i co stanowi najważniejszy czynnik decydujący o panujących na powierzchni temperaturach – powiedział prof. David Stevens z Uniwersytetu Anglii Wschodniej. Dodał przy tym, że ekosfera musi być określana również na podstawie obecności oceanów. – Do tej pory większość modeli zaniedbywała wpływ oceanów na klimat – powiedział.

Model, który znajdzie drugą Ziemię?
Naukowcy postanowili więc stworzyć jeszcze jeden model, który – ich zdaniem – ułatwi poszukiwanie drugiej Ziemi. Uwzględnili w nim cyrkulację oceanów, którymi pokryta byłaby hipotetyczna planeta podobna do tej, którą my zamieszkujemy. Dzięki ich symulacji uda się zbadać, jaka jest zależność między rotacją planet a przenoszeniem ciepła, który by na nich zachodził. Oczywiście transport ciepła związany byłby z istnieniem oceanu.
Prof. David Stevens podczas prezentacji wyników badań zachwalał efekt pracy swojego zespołu. Przyznał przy tym, że ma nadzieję, iż wkrótce dzięki jego symulacji uda się sprecyzować liczbę planet podobnych do Błękitnego Globu.
- Liczba odkrywanych planet, które znajdują się poza naszym układem Słonecznym, gwałtownie wzrasta. Nasz model pomoże znaleźć odpowiedź, czy na tych planetach może istnieć życie, czy przeciwnie – stwierdził naukowiec.

W czym tkwi tajemnica oceanów?
Dlaczego wpływ oceanów jest taki ważny? Ponieważ posiadają one zdolność kontroli klimatu. – Powodują, że wahania temperatury powierzchni planety są dzięki nim dość łagodne, zapewniają, że wahania temperatury są ograniczone do dopuszczalnych poziomów – sprecyzował naukowiec.
Prof. Stevens podał również przykład pewnej planety z naszego Układu Słonecznego, żeby zobrazować, znaczenie jego modelu. – Mars znajduje się w strefie zamieszkiwalnej, ale nie ma na nim oceanów – podkreślił naukowiec. – Dlatego wahania temperatur na powierzchni tej planety wynoszą aż 100 stopni – kontynuował.
Model zakłada, że oceany stabilizują klimat danej planety i uwzględnianie ich w symulacjach komputerowych jest bardzo ważne. – Ten nowy model pozwoli nam poznać klimat, jaki panuje na innych planetach – podsumował naukowiec.

ŹRÓDŁO:LOSYZIEMI.PL

wtorek, 3 czerwca 2014

ASTRONOMOWIE ODKRYLI PLANETĘ POZASŁONECZNĄ NOWEG,NIEZNANEGO WCZEŚNIEJ TYPU

Astronomowie odkryli kolejną planetę pozasłoneczną, tym razem nowego, nieznanego wcześniej typu. To skalista mega-Ziemia, aż 17 razy bardziej masywna, niż nasza planeta. Do tej pory wydawało się, że planety o tak dużej masie muszą być gazowymi olbrzymami. Wygląda jednak na to, że jest inaczej. Poinformowano o tym podczas konferencji prasowej American Astronomical Society (AAS).
Planety Kepler-10c i rozpalona Kepler-10b na tle swej gwiazdy /Rys. David A. Aguilar (CfA) /
Planety Kepler-10c i rozpalona Kepler-10b na tle swej gwiazdy
/Rys. David A. Aguilar (CfA) /
Planetę Kepler-10c po raz pierwszy zauważyła sonda Kepler. Analiza zmian jasności gwiazdy, wokół której krąży wykazała, że ma średnicę 2,3 raza większą, niż Ziemia. Przypuszczano, że jest typem mini-Neptuna z gęstą gazową atmosferą. Planeta okrąża swoją gwiazdę w ciągu 45 dni, znaleziono ją w gwiazdozbiorze Smoka, około 560 lat świetlnych od nas. W tamtejszym układzie jest jeszcze rozpalona planeta Kepler-10b o masie trzykrotnie większej, niż Ziemia, okrążająca swoją gwiazdę po ciasnej orbicie w zaledwie 20 godzin.

Najnowsze badania z wykorzystaniem instrumentu HARPS-North w Telescopio Nazionale Galileo (TNG) na Wyspach Kanaryjskich pozwoliło oszacować masę Kepler-10c. Okazała się znacznie większa, niż się spodziewano, aż 17 razy większa, niż masa Ziemi. To oznacza, że planeta o tym rozmiarze i masie musi być zbudowana ze skał. Jeśli kiedykolwiek miała atmosferę, powinna mieć ją nadal, przy tak silnym ciążeniu, gaz nie powinien uciekać.

Dotychczasowe teorie formowania planet mają kłopoty z wyjaśnieniem procesu powstawania tak masywnych skalistych planet. Te obserwacje wskazują jednak, że może ich być wiele.

Kepler-10c może mieć też istotne znaczenie dla badania możliwości powstania życia we Wszechświecie. Układ gwiazdy Kepler-10 powstał prawdopodobnie około 11 miliardów lat temu, niespełna 3 miliardy po Wielkim Wybuchu. To sugeruje, że procesy przemiany wodoru i helu w cięższe pierwiastki, krzem i żelazo, musiały prowadzić do powstania skalistych planet szybciej, niż to się wydawało możliwe. Idąc dalej, w poszukiwaniach podobnych do Ziemi planet, na których mogło pojawić się życie, astronomowie powinni brać pod uwagę także gwiazdy zdecydowanie starsze, niż Słońce.

ŹRÓDŁO:LOSYZIEMI.PL
Źródło: rmf24, PAP

piątek, 18 kwietnia 2014

KEPLER-186F JEST WIELKOŚCI ZIEMI I KRĄŻY W EKOSFERZE


NASA

Teleskop Keplera odkrył pierwszą egzoplanetę wielkości Ziemi, która znajduje się w eksoferze swojej gwiazdy. Odkrycie Kepler-186f potwierdza, że tego typu planety istnieją wokół gwiazd innych niż Słońce.
Wcześniej znajdowano już planety w ekosferach, jednak planety takie były o co najmniej 40% większe od Ziemi. Odkrycie Kepler-186f to znaczący krok w kierunku znalezienia światów podobnego do naszego. Przyszłe misje NASA, takie jak Transiting Exoplanet Survery Satellite oraz James Webb Space Telescope, odkryją najbliższe nam skaliste egzoplanety, określą ich skład i warunki atmosferyczne, kontynuując w ten sposób poszukiwania światów podobnych do ziemskiego - powiedział Paul Hertz dyrektor Astrophysics Division w NASA.
Na razie znamy tylko wielkość Kepler-186f, nie wiemy nic o jej składzie i masie. Wcześniejsze badania sugerują jednak, że planety tej wielkości są prawdopodobnie skaliste.
Znamy tylko jedną planetę, na której istnieje życie. To Ziemia. Gdy zatem szukamy życia w kosmosie, rozglądamy się za planetami jak najbardziej podobnymi do Ziemi. Znalezienie w ekosferze planety wielkości Ziemi to znaczący postęp - powiedziała Elisa Quintana z SETI Institute.
Wspomniana planeta znajduje się w odległości około 500 lat świetlnych od Ziemi, w gwiazdozbiorze Łabędzia. Wraz z nią wokół gwiazdy Kepler-186 krążą jeszcze cztery inne planety. Sama gwiazda to czerwony karzeł o połowę mniejszy i lżejszy od Słońca. Kepler-186f obiega gwiazdę w ciągu 130 ziemskich dni i otrzymuje z niej o połowę mniej energii niż Ziemia ze Słońca.Obecność planety w eksoferze nie oznacza, że na planecie znajduje się życie. Temperatura powierzchni jest zależna od składu atmosfery. Kepler-186f to raczej kuzyn Ziemi, a nie jej bliźniak - uważa Thomas Barclay z Bay Area Environmental Reseach Institute. Cztery pozostałe planety w systemie Kepler-186 zostały oznaczone literami b, c, d oraz e. Okrążają one gwiazdę w ciągu 4, 7, 13 i 22 dni. Każda z nich jest większa od Ziemi nie więcej niż o 50%.

Komentarze