Lądownik Philae przestał nadawać 15 listopada 2014 roku po 60 godzinach pracy po skutecznym pierwszym w historii lądowaniu ziemskiego pojazdu na powierzchni komety. Wcześniej rozbijano już sondy kierując je na kometę, ale kontrolowane lądowanie pozostawało wyzwaniem.
Udało się to naszej rodzimej Europejskiej Agencji Kosmicznej. Niestety miejsce lądowania było nieco przypadkowe i podczas trwającej 12 godzin doby na tej komecie, lądownik był w świetle słonecznym tylko przez 90 minut. Urządzenie przeszło w tryb stand-by i ESA właściwie spisała Philae na straty. Tym większym zaskoczeniem jest jego powrót.
Eksperci podejrzewają, że na skutek wędrówki komety okres ładowania baterii słonecznych na Philae wydłużył się co pozwoliło na ponowny rozruch urządzenia przez autonomiczne systemy monitorujące kondycję urządzenia. Po siedmiu miesiącach okazało się, że Philae ma się dobrze, operuje w temperaturze około -35C i ma do dyspozycji 24 Watty energii.
Specjaliści współpracujący z ESA podczas trwającej już od dekady misji kosmicznej Rosetta, mają nadzieje pobrać brakujące dane zebrane podczas serii eksperymentów przeprowadzanych na powierzchni komety 67P w połowie listopada ubiegłego roku. Być może będą też możliwe nowe eksperymenty i dalsza eksploracja.
Źródło: