wtorek, 9 lutego 2016
LICZNE METEORY NA AMERYKAŃSKIM NIEBIE
Oficjalnie, według NASA, w ciągu następnych 100 lat istnieje tylko 0,01% szans na kolizję naszej planety z jakimś potencjalnie niebezpiecznym obiektem. Jednocześnie w ramach agencji kosmicznej tworzy się dedykowaną strukturę o nazwie Biuro Koordynacji Obrony Planetarnej, które na dodatek ma ściśle współpracować ze słynną agencją do spraw zjawisk kryzysowych - FEMA.
Ostatnio dochodzi jednak do bardzo wielu przypadków obserwacji dużych ciał niebieskich na terytorium USA. Powoduje to, że wzrasta liczba osób skłonnych uwierzyć, że nadchodzi okres większego niż zwykle bombardowania naszej planety z przestrzeni kosmicznej. Mimo, że NASA tego nie potwierdza, ludzie wierzą, że jakaś część prawdy jest przed nimi ukrywana, a dowodem ma być zauważalny wzrost obserwacji kul ognistych przetaczających się po niebie.
Dobrym przykładem jest upadek meteorytu czelabińskiego, który był przecież zupełnie niespodziewany. Wtedy, kiedy do Ziemi zbliżało się to ciało niebieskie, wszystkie agencje kosmiczne świata śledziły bliski przelot planetoidy 2012 DA14. Rozmaite media zastanawiały się, co by się stało, gdyby ciało niebieskie tej wielkości zderzyło się z Ziemią. Już następnego dnia rano wszyscy mogli zobaczyć jakie były skutki kolizji naszej planety z dużo mniejszą kosmiczną skałą.
Wydarzenie to wywołało szok na całym świecie i nagle uzmysłowiono sobie, że nasza cywilizacja może zostać zniszczona przez zagrożenia kosmiczne. Po 3 latach od tych wydarzeń nad Czelabińskiem mamy nieco więcej urządzeń astronomicznych wypatrujących zagrożeń w kosmosie, ale mimo to wciąż jesteśmy zaskakiwani przelotem nieznanych ciał niebieskich, które regularnie muskają naszą planetę.
Źródło: zmianynaziemi.pl