Źródło: tvp.info |
Listopad
jest czasem, kiedy jak grzyby po deszczu wyrastają na różnych mniej lub
bardziej popularnych stronach prognozy sezonowe na zimę. Tradycyjnie,
pojawiają się i zapowiedzi trzaskających mrozów nazywanych "arktycznymi
bombami" itd., jak i prognozy zupełnie przeciwne mówiące o tym, że
braknie nam skali, aby określić ciepło zbliżającej się zimy, bo wir, bo
dipole, tripole i inne rzeczy.
Nasz blog kolejny raz całkowicie odcina się od oficjalnych prognoz na zimę. Możemy prowadzić dyskusje w komentarzach, czy na czacie, możemy się wymieniać poglądami (do czego w sumie zachęcamy), ale naszej zimowej prognozy tutaj nie będzie. Powód jest jeden - nie da się prognozować na kilka miesięcy do przodu i karmienie ludzi postami o tym, co będzie się działo za pół roku, jest robieniem z czytających głupich. Dotyczy to zwłaszcza zimy, która jest najtrudniej przewidywalną porą roku, bo cechuje się największą zmiennością. Widzimy to praktycznie co roku, a dobitnym przykładem jest styczeń 2017, kiedy wyjątkowo silna fala mrozów pojawiła się w prognozach zaledwie na kilkadziesiąt godzin przed. Wystarczyło jedynie przesunięcie wyżu i już wszystko zmieniło się o 180 stopni. Wszelkie prognozy sezonowe, zwłaszcza te skrajne, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i najwyżej mają jeden cel - nabić jak najwięcej wyświetleń, a z czym to się wiąże, to dobrze wiemy. Niestety, rzetelność artykułów upada z roku na rok i prawdopodobnie dalej będzie w tej kwestii coraz gorzej.
Jeżeli spojrzymy na modele, to pewne prawidłowości niby widać - praktycznie wszystkie zapowiadają zimę ciepłą. Inne bardziej, inne mniej. Nie miałoby być jednak tak ciepło, jak w zeszłym roku. Pojawiają się oczywiście interpretacje, że przecież jedne z najcieplejszych zim, jak np. 1988/89, 1989/90 wystąpiły rok po sobie, więc ta najbliższa będzie kalką ostatniej. Ale w podobnym tonie wypowiadano się przed zimą 2012/13: "Nigdy nie było 5 porządnych zim z rzędu, więc teraz też nie będzie". A finalnie okazało się, że zima 2012/13 była chłodna i śnieżna, a jej końcówkę mieszkańcy południowo-wschodniej Polski zapamiętają chyba do końca życia, gdyż przez wiele dni byli odcięci od świata przez ekstremalne śnieżyce.
Jestem
niemalże pewien, że i najbliższa zima nieraz nas zaskoczy. Czy to
będzie zaskoczenie przez rekordowe ciepło czy wielkie śnieżyce, nie wiem
i nikt nie wie. Czas pokaże. Warto skupić się teraz na prognozach
krótkoterminowych, które już teraz wystarczająco gwałtownie się
zmieniają i są sporym wyzwaniem. Przewidywania na zimę warto sobie
odpuścić, gdyż to wróżenie z fusów, które nie ma nic wspólnego z
synoptyką.