Zima całkowicie odpuściła Polsce i na razie do nas nie wróci. Zamiast śniegu i mrozu w większości kraju będziemy mieli iście listopadową aurę. Zmiany czekają nas nie wcześniej niż po 6 lutego i wówczas jest szansa na początek dłuższego ataku zimy. Oto szczegóły.
Koniec tygodnia nie będzie należał do przyjemnych. Szczególnie w piątek i sobotę w wielu regionach ma często i dość intensywnie padać deszcz, a na wschodzie oraz u podnóża gór też śnieg. Na dodatek powieje silny wiatr, w porywach do 60-80 km/h, a nad morzem jeszcze więcej. Dopiero w niedzielę pogoda powinna się trochę uspokoić.
Będzie ciepło, w dzień zazwyczaj od 0℃ na Podhalu, 2-3℃ na wschodzie do 6-9℃ na zachodzie i południowym zachodzie. Nocami przymrozki występować mają tylko lokalnie.
Na początku przyszłego tygodnia prognozujemy więcej słońca i mniej opadów, ale większe dobowe amplitudy temperatury. Podczas gdy w dzień nadal będzie sporo na plusie, na zachodzie nawet 10-11℃, to nocami na przeważającym obszarze kraju czekają nas przymrozki.
Taka aura nie potrwa jednak długo i już na przełomie stycznia i lutego na Polskę natrze kolejna fala atlantyckich niżów oraz frontów, stąd sporo chmur, liczne opady deszczu i deszczu ze śniegiem, porywisty wiatr i kontynuacja ciepła. Temperatura maksymalna średnio wyniesie od 2-5℃ na wschodzie i południowym wschodzie do 7-10℃ na zachodzie i Pomorzu, ale możliwe, że bezpośrednio po przejściu frontów będzie się na krótko robiło nieco chłodniej, a tuż przed ich nadejściem dmuchnie na moment jeszcze cieplejszym powietrzem.
Nie wcześniej niż po 6 lutego szykują się zmiany. Cyrkulacja strefowa zacznie zanikać, na Atlantyku pojawią się wyże, dlatego temperatura spadnie i pod koniec pierwszej dekady miesiąca w wielu regionach nawet w dzień t
rzymać będzie mróz, a do tego deszcz zacznie przechodzić w śnieg i zrobi się biało. Druga i trzecia dekada lutego również powinny być wyraźnie chłodniejsze, jednak są to na tyle odległe prognozy, że tu jeszcze wiele się może zdarzyć.