piątek, 25 kwietnia 2014

W tym wpisie zajmiemy się nieco bardziej profesjonalną rzeczą. Na ogół nie słyszymy o niej w telewizji, ale prawda jest taka, że znacznie wpływa ona na pogodę naszego kraju. O czym mowa? O Oscylacji Północnoatlantyckiej (NAO). Jest to zjawisko meteorologiczne, które polega na zmianach globalnej cyrkulacji wody i powietrza. Wyraźnie miesza ona w aurze na terenie Europy i Ameryki Północnej.
O dodatniej fazie mówimy, gdy ciśnienie w Wyżu Azorskim jest wyższe, a w niżach znad Islandii niższe.
To oznacza przede wszystkim powstawanie częstych orkanów (głębokich niżów) w okolicach tej wyspy. One następnie wędrują w kierunku Europy.
W zimie na Starym Kontynencie przynosi to z reguły wysokie temperatury, sporo wichur i opadów deszczu. Z kolei dodatnia faza NAO w lecie przynosi chłodniejsze masy powietrza i opady.
Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia praktycznie od jesieni 2013 do końca tegorocznego marca z niewielkimi przerwami.  To właśnie przez to zima okazała się łagodna i stosunkowo bezśnieżna. 

Jeśli chodzi o fazę ujemną, to tu jest odwrotnie.
Wtedy wyż staje się słabszy, a ciśnienia w niżu jest wyższe.
Polaków mogą w takiej sytuacji nękać dwa typy pogody. Albo otworzy się syberyjska lodówka i spłynie zimne powietrze z północy albo bardzo ciepłe, ale wilgotne z południa.
W związku z tym nieprawdą są herezje niektórych, którzy wieszczą, że NAO poniżej 0 oznacza od razu w zimie mróz i śnieg.
Regularnie podczas blokady Atlantyku nad Morze Śródziemne nadciąga chłód, który zapoczątkowuje proces cyklogenezy. Wtedy powstają tam bogate w wodę i niebezpieczne niże, zwane genueńskimi (od nazwy miasta Genua, w pobliżu którego się tworzą), które wędrują na północ, często atakując Polskę. To właśnie one przyniosły nam ogromną powódź w roku 1997 i 2010. 
NASTĄPIŁA BLOKADA
Po półrocznej przerwie, w końcu na Atlantyku zjawiła się ujemna faza NAO. Na pewno to widzimy, ponieważ nie atakują nas niże z zachodu, a cyrkulacja zmieniła się na południkową. Na szczęście mamy do czynienia z jej lepszą "twarzą", gdyż szerokim strumieniem płynie nad Polskę nie zimne, a ciepłe i wilgotne powietrze z południa i południowego-wschodu, któremu zawdzięczamy wiosenne temperatury i regularne burze.
Wszystko wskazuje, że NAO nie wzrośnie powyżej 0 co najmniej do końca długiego weekendu majowego.
Do tego czasu musimy oczekiwać sporej ilości deszczu i na ogół wysokiej temperatury. Mogą zdarzyć się jednak wyjątki. Powyżej pisaliśmy, że taka sytuacja, jak teraz, sprzyja powstawaniu niżów genueńskich nad Włochami. Wiele modeli wyraźnie ukazuje podobną wersję i utworzenie się wododajnych układów, które miałyby szansę wejść nad Polskę, zwłaszcza na początku maja. W takiej sytuacji utworzyłby się nad Europą  gigantyczny kontrast termiczny. Na wschód od niżu mielibyśmy piękne lato i silne nawałnice, na zachód chłodniejsze powietrze i przelotne opady, a pod ciężkimi i ciemnymi chmurami frontu ulewy, może nawet śnieżyce i niezwykle niską temperaturę do kilku, kilkunastu stopni ciepła.
Jak będzie - czas pokaże.
Więcej o spodziewanej sytuacji na długi weekend majowy napiszemy już w niedzielę. 
Na koniec pokazujemy Państwu wykres Oscylacji Północnoatlantyckiej od początku roku wraz z prognozą do  10. maja. Widać, że wtedy, kiedy linia była lekko poniżej 0 bądź w okolicach 0, czyli w styczniu, w wielu województwach mieliśmy zimę i śnieg. Z kolei podczas dodatniej fazy NAO jak coś padało, to tylko deszcz i cieszyliśmy się ciepłem. Wyraźnie zarysowany jest również jej silny spadek od kilku dni. 
źródło: NOAA

Komentarze