Źródło: dreamstime.com
Najnowsze badania naukowe wskazują na to, że zmiany klimatu obserwowane przez nas na powierzchni ziemi oddziałują również na to co dzieje się w głębinach oceanów. Zauważono, że prądy oceaniczne spowalniają. Wygląda na to, że trend ten może prowadzić do powstania samonapędzającego się mechanizmu zmian klimatycznych, który może już być nie do zatrzymania.
Oceany zawierają aż do 50 razy więcej dwutlenku węgla niż atmosfera i są ważnym graczem w dziedzinie zmian klimatu. Dość wspomnieć, że to emitowana przez nie para wodna jest najpowszechniej występujących gazów cieplarnianych. Poza tym atmosferyczny dwutlenek węgla jest absorbowany w oceanach co prowadzi do zmian składu chemicznego wody, zakwaszając ją.
Zaobserwowano, że te procesy wpływają na głębokie prądy oceaniczne, które płyną z okolic polarnych w kierunku równika. Są to prądy morskie występujące na głębokościach około 2000 metrów. Odgrywają one kluczową rolę w życiu naszej planety, ponieważ są odpowiedzialne za globalną dystrybucji ciepła, węgla, tlenu i wielu składników odżywczych niezbędnych do podtrzymania życia w oceanie.
Model prądów oceanicznych wokół Antarktydy - źródło: rsmas.miami.edu
Nowe badania doprowadziły naukowców do formułowania wniosków, z których wynika, że zmiana klimatu prowadzi przede wszystkim do spowolnienia tych głębokich prądów oceanicznych. A zatem oczywiste wydaje się, że to musi wpływać na cyrkulację atmosferyczną i w konsekwencji może to mieć w przyszłości bardzo negatywny wpływ na Ziemię.
Jak informuje jedna z liderek badania, profesor Irina Marinov z Uniwersytetu w Pensylwanii, wyniki wykazały, że energia przepływów prądu zwanego jako AABW (Antarctic Bottom Waters) powstającego w pobliżu Antarktydy maleje. Uczeni boją się, że ocean będzie teraz pochłaniał mniej gazów cieplarnianych emitowanych do atmosfery w wyniku działalności człowieka, co z kolei może wytworzyć mechanizm sprzężenia zwrotnego, w którym zmiany klimatu spowalniają przepływ, co z kolei stymuluje zmiany klimatu.