Rosyjscy wojskowi, wyznaczeni przez Putina, do wstrzymania deszczu podczas obchodzonego hucznie Dnia Rosji, zaliczyli gigantyczną wpadkę, która kosztowała miliony rubli. Miało być słonecznie, a na głowy Moskwian spadł ulewny deszcz z gradem.
Aż 182 mln rubli (16 mln złotych) przeznaczono na operację wstrzymania opadów deszczu, które były prognozowane na Dzień Rosji, obchodzony w miniony czwartek (12.06).
Jak co roku, Putin nakazał wojsku, aby za pomocą najnowszych technologii, sprawiło, by przypadkiem na głowy Rosjan, w tak podniosłym dla nich dniu, nie spadła kropla deszczu.
Niestety tym razem była to swoista walka z wiatrakami, ponieważ nad rosyjską stolicą przechodził front atmosferyczny, na którym w gorącym i wilgotnym powietrzu, powstawały liczne chmury burzowe. Część z nich wytworzyła się bezpośrednio nad metropolią.
Nic nie dał cały arsenał środków zapobiegawczych, w tym 9 wyposażonych w specjalne urządzenia samolotów AN-12 i Ił-18. Z maszyn, które startowały z lotniska Czkałowskij, z wysokości 8 kilometrów na chmury spuszczanych było 25 ton suchego lodu i 1,2 tysiąca litrów ciekłego azotu.
Miało nie padać, ale było zupełnie inaczej. W niektórych dzielnicach Moskwy spadło nawet 40 mm deszczu w akompaniamencie gradu. Doszło do licznych podtopień, co bardzo nie spodobało się mieszkańcom, którym woda wdzierała się do domów i piwnic.
Podobne ulewy przetoczyły się również nad innymi dużymi miastami Rosji. Na przykład w Uljanowsku, gdzie miała się odbyć huczna parada z udziałem tysięcy mieszkańców, przeszła potężna ulewa podczas której samochody na głównych ulicach zostały zalane aż po same dachy.
ŹRÓDŁO:LOSYZIEMI.PL
ŹRÓDŁO:LOSYZIEMI.PL