Źródło:internet
Kolejni naukowcy przychylają się do tego, że w najbliższych latach czeka nas raczej okres znacznego ochłodzenia, niż globalnego ocieplenia. Do nurtu krytyków ideologicznego podejścia do kwestii klimatu dołączają kolejni eksperci krytycznie spoglądający na oczekiwane przez polityków ocieplenie.
Jednym z nich jest klimatolog z NASA, John L. Casey, który uważa, że w najbliższych latach nasza planeta doświadczy raczej ochłodzenia wynikającego z normalnej zmienności klimatu. Jego zdaniem takie modyfikacje pogody jak te obserwowane obecnie są czymś normalnym. Casey uważa, że teraz po chwilowym ociepleniu czeka nas przynajmniej 30 lat ochłodzenia, które można będzie nazywać małą epoką lodowcową.
Zdaniem amerykańskiego uczonego ludzkość nie powinna się zajmować miałkimi dyskusjami na temat globalnego ocieplenia tylko powinna się przygotować na nadchodzące znaczne ochłodzenie, które jest nieuniknione, bo wskazują na to cykle klimatyczne zarejestrowane przez ludzkość na przestrzeni ostatnich tysięcy lat.
Według Casey'a, jeśli mieszkańcy Ziemi zignorują to i będą się dawali manipulować opowieściami pseudonaukowców żądnych grantów pieniężnych to konsekwencje tego mogą być tragiczne. Uczony ostrzega, że skutkiem ochłodzenia będzie nie tylko przejmujące zimno, ale też zamieszki, a nawet trzęsienia ziemi i erupcje wulkanów.
John L. Casey twierdzi, że dane historyczne wskazują, że mniej więcej, co 200 lat dochodzi do okresu ochłodzenia, w trakcie którego występuje dwa razy więcej niż normalnie zarówno zjawisk sejsmicznych jak i wulkanicznych. Ich skutkiem może być śmierć bardzo wielu ludzi.
Wcześniej podobne badania prowadzili naukowcy rosyjscy i doszli do podobnych wniosków jak Casey. Ich zdaniem owa cykliczna zmienność klimatu ma związek z zachowaniem naszej dziennej gwiazdy. Ich zdaniem Słońce wchodzi obecnie w nową fazę i stworzy to problemy dla naszej planety. Wedle tych teorii w ciągu następnych dekad, będziemy mieli zatem do czynienia ze znacznym ochłodzeniem Ziemi.
Trzeba w tym miejscu wspomnieć, że pierwszym, który zasugerował korelację między aktywnością Słońca a klimatem na Ziemi był amerykański astronom - John A. Eddy. Już w 1976 r. twierdził, że istnieje wyraźny związek między ilością plam słonecznych i zmian klimatycznych zachodzących na Ziemi. W rezultacie następują okresy zmian klimatu powodujące kryzysy gospodarcze i demograficzne.
Badania te są skrzętnie ukrywane przez ideologów wiary w globalne ocieplenie. Na szczęście coraz więcej specjalistów zauważa, że nie można zrozumieć w pełni dynamiki zmian klimatu bez wpływu tak istotnego czynnika, jakim jest Słońce. Postrzeganie całości procesów wpływających na zmiany temperatury na naszej planecie, będzie możliwe dzięki lepszemu zrozumieniu wieloletnich cykli słonecznych i wynikających z tego naturalnych zmian w przyrodzie i społeczeństwie. Innymi słowy, wszystko będzie zależeć od Słońca.