środa, 19 listopada 2014

NALEŻĄCA DO NASA GRUPA NEAR EARTH OBJECT OPUBLIKOWAŁA MAPĘ WIZUALIZUJĄCĄ UPADKI ASTEROIDÓW NA ZIEMIĘ

Agencja kosmiczna NASA, a właściwie działająca w ramach tej organizacji grupa robocza badająca obiekty przelatujące w pobliżu Ziemi (NEO - Near Earth Object) opracowała mapę, która pokazuje, że małe asteroidy często wpadają w ziemską atmosferę, która na szczęście w większości przypadków stanowi na tyle solidną barierę, że kosmiczne skały nie dolatują w całości do powierzchni Ziemi.
Mapa wizualizuje dane zebrane przez amerykańskie czujniki dokonujące detekcji fal infradźwiękowych. Naniesiono na nią miejsca, w których doszło do incydentów z obiektami z kosmosu, do których doszło w latach od 1994 do 2013 r. Dane wskazują na to, że Ziemia była narażona na uderzenia bardzo wielu relatywnie małych asteroidów, które doprowadziły do ​​powstania tak zwanych "kul ognia". W sumie w ciągu dwudziestu lat było aż 556 takich incydentów.
Prawie wszystkie asteroidy miały na tyle niewielkie rozmiary, że nie przetrwały wejścia w atmosferę. Takie kolizje są na ogół bezpieczne. Niekiedy jednak dochodzi do poważniejszych zdarzeń, czego dowodem może być tak zwany meteor czelabiński. Było to zdecydowanie największe ciało niebieskie, które uderzyło w Ziemię w tym okresie czasu.
Nowe dane statystyczne mogą pomóc naukowcom w szacowaniu rozkładu i wielkości obiektów, których orbity są niebezpiecznie blisko do ziemskiej, w tym obiektów o dużych rozmiarach, które mogą stanowić realne zagrożenie dla Ziemi.
Detekcja i katalogowanie niebezpiecznych asteroidów wykonuje się w celu ochrony naszej planety. Incydent nad Uralem otrzeźwił wiele agencji kosmicznych na świecie, ale nadal nie widać skoordynowanych działań poszukiwawczych, w których brałoby udział kilka krajów jednocześnie, w ramach wspólnych programów poszukiwawczych.
Nieco przerażające jest to, że wiemy jedynie o ułamku procenta wszystkich potencjalnie niebezpiecznych ciał niebieskich. Praktycznie co tydzień dowiadujemy się o obiektach, które zostały wypatrzone na kilka dni przed przelotem, a nawet po przejściu w okolicy naszej planety. Jeśli to nie ulegnie zmianie, któregoś dnia incydent podobny do czelabińskiego, powtórzy się i jego skutki mogą być dużo bardziej poważne.


Komentarze