źródło: internet
Napęd nadświetlny. Kamień milowy w eksploracji kosmosu. Znany z fikcyjnych światów znany jest pod różnymi nazwami, warp, prędkość nadświetlna, skok nadświetlny czy przelot w osnowie. Tych, którzy mają już rumieńce na policzkach niestety muszę uspokoić. Nie wiadomo mi nic o biletach na podróż między galaktyczną czy nawet międzyplanetarną.
Ale jednak….
Niedawne słowa Roberta Nemiroffa, profesora fizyki na Politechnice Michigan pozwalają stwierdzić, iż możliwe jest osiągnięcie prędkości szybszej niż światło, co więcej – obserwujemy takie zjawiska.
Jak to działa?
Posłużę się przykładem. Bierzemy do ręki źródło światła, najlepiej dobrze skupionego – ot np. wskaźnik laserowy. Przed nami w odległości dwóch metrów jest ściana. Oświetlamy ją. W jednym punkcie mamy niewielką kropkę światła. Teraz jednym niewielkim ruchem nadgarstka przesuwamy oświetlony punkt. Nic wielkiego – kropka światła przesunęła się o kilka centymetrów. Wprowadźmy modyfikację.
Ściana jest oddalona o dziesięć metrów od źródła światła. Wykonujemy dokładnie ten sam ruch nadgarstkiem i… odległość przebyta przez punkt światła na ścianie jest znacznie większa podczas gdy ruch nadgarstka trwał dokładnie tyle samo. A teraz przenieśmy to w nieco inne kategorie. Konkretnie astronomiczne. Wysyłając promień światła z ziemi na odległą powierzchnię planety, ateroidy czy satelity i wykonując drobny ruch źródłem światła pokonujemy tysiące kilometrów na powierzchni i tutaj łamie się prędkość światła.
Hola hola….
No ale przecież, wg przyjętych norm Einsteina, nie da się przekroczyć szybkości światła. Oczywiście, teoria Einsteina wyklucza, by z prędkością nadświetlną przemieszczały się obiekty fizyczne - tj. cząstki materii, mające określoną masę i energię. I tutaj jest ukryty haczyk.
Więc…. nic nam to nie daje?
Otóż nie do końca. Poruszając punkt oświetlenia z prędkością ponad świetlną otrzymuje się niecodzienne efekty optyczne. Odbicie światła od powierzchni wraca do źródła z prędkością światła, lecz przesunięcie punktu jest z prędkością ponad świetlną, dzięki czemu obserwator ma okazję ujrzeć dwie plamki światła jednocześnie – które w zależności od ukształtowania powierzchni rozbiegną się lub zbiegną ku sobie. Pan Nemiroff określa to zjawisko mianem "gromu fotoniczego" na podobieństwo "gromu dźwiękowego", który towarzyszy obiektom poruszającym się w powietrzu z prędkością naddźwiękową. Zjawisko to znane jest fizykom.
Tak więc wg. Pana Nemiroffa obserwując to zjawisko przy pomocy wystarczająco czułych urządzeń można ustalić rozmiar oraz kształt powierzchni, na którą padło światło. Wyliczając przypuszczalne korzyści, pan Nemiroff wskazuje również na czytanie takich zjawisk stworzonych przez pulsary.
Warto wspomnieć iż w tych klimatach opublikował swój artykuł również Leszek Sokołowski z Obserwatorium Astronomicznego UJ.