Wczoraj doszło do trzech silnych trzęsień ziemi w okolicy wybrzeża Tajwanu. Najsilniejszy ze wstrząsów wystąpił o 01:42 UTC i osiągnął magnitudę 6,4 stopni. Jego głębokość oszacowano na 30 km pod dnem morskim.
Początkowo ogłoszono zagrożenie przed tsunami dla wybrzeży Tajwanu oraz japońskiej Okinawy. Przewidywano, że może nadejść metrowej wielkości fala, ale nic takiego nie miało miejsca. Niestety z doniesień medialnych wynika, że na skutek trzęsienia zginęła przynajmniej jedna osoba. Miało to miejsce w dystrykcie Xinzhuang, na przedmieściach Taipei. Są też doniesienia o eksplodujących transformatorach, co prawdopodobnie było wynikiem wstrząsów. Stało się to przyczyną licznych pożarów.
Jak podaje USGS, w promieniu 100 km od epicentrum mieszka około 750 tysięcy mieszkańców. Ze względu na to, rośnie ryzyko, że straty będą większe i trzęsienie wywarło bardziej destrukcyjny wpływ na lokalne społeczności niż dotarło to obecnie do światowej opinii publicznej.
Nie wiadomo czy to koniec tej fazy aktywności, ponieważ po kilku godzinach od wstrząsu głównego doszło do serii kilku wstrząsów wtórnych o magnitudach przekraczających 6 stopni w skali Richtera. Były one na podobnej głębokości i mogły doprowadzić do kolejnych zniszczeń na Tajwanie.
Zjawiska sejsmiczne są w tej okolicy czymś zwyczajnym. Obszar ten zalicza się do tak zwanego Pacyficznego Pierścienia Ognia, czyli miejsc w obrębie Oceanu Spokojnego, w których występuje zdecydowana większość wszelkich zjawisk sejsmicznych i wulkanicznych na świecie.