Okazuje się, że nie wszystkie rządy w UE odnoszą się entuzjastycznie do upraw roślin zmodyfikowanych genetycznie. Do grona przeciwników tej potencjalnie ryzykownej biotechnologii dołączyła właśnie Szkocja. Ustawodawstwo UE pozwala krajom członkowskim ustalać we własnym zakresie, które obszary nie będą mogły być obsiewane GMO. Na mocy tego prawa uprawy zmodyfikowanych genetycznie roślin będą w Szkocji zupełnie zakazane.
Szkocki rząd obawia się, że dopuszczenie takich upraw zepsuje dobrą opinię o szkockim rolnictwie i produktach eksportowych, na przykład szkockiej whisky. Gdyby konsumenci odwrócili się od tych produktów gospodarka Szkocji mogłaby stracić cześć z wartego 14 miliardów funtów sektora spożywczego.
Technologia GMO wydawała się początkowo odpowiedzią na rosnącą liczbę ludności, ale wkrótce okazało się, że nie jest tak neutralna dla środowiska, jak się twierdzi. Dochodzi do skażeń środowiska w postaci transferu genów do niemodyfikowanych roślin, na przykład na skutek wiatru. Na dodatek rośliny GMO są opatentowane, czyli rolnicy powinni stosować co roku nasiona kupowane od producenta, a nie zostawiać sobie część plonu do wysiania. Można sobie wyobrazić sytuację, w której skażenie transgeniczne będzie uważane za dowód przeciwko farmerowi o złamanie patentu. Zresztą było już sporo takich procesów w USA.
Nie można też nie wspomnieć o rzekomych onkologicznych problemach jakich nabawiły się zwierzęta laboratoryjme, które były karmione GMO. Słysząc takie doniesienia trudno się dziwić, że ludzie unikają zakupu produktów, które mogą być potencjalnie niebezpieczne. W USA zabroniono informować o obecności GMO w składzie produktów spożywczych, a w Europie wręcz przeciwnie.
W Polsce przeciwnie do Szkocji, niedawno zalegalizowano GMO. Stosowne ustawy wyprodukował obecny jeszcze sejm, a przyklepał je były już Prezydent Komorowski. Oficjalnie wolno prowadzić uprawy tylko w tunelach lub szklarniach i podlegają one rejestracji, ale jednocześnie dopuszczono do obrotu nasionami GMO, więc kto wie co obecnie rośnie na polskich polach.
Źródło: