środa, 17 grudnia 2014

KORONALNY WYRZUT MASY Z 2012 ROKU MÓGŁ COFNĄĆ NASZĄ CYWILIZACJĘ O CO NAJMNIEJ 100 LAT

Koronalne wyrzuty masy zwane CME, nie są zjawiskami nietypowymi. Zwykle towarzyszą one większym rozbłyskom słonecznym. Jednak CME z 23 lipca 2012 roku było wyjątkowe. Gdyby komponent plazmy wysłany wtedy w przestrzeń, dotarł do naszej planety, nic nie byłoby już takie jak teraz.
Typowy CME, to chmura plazmy oderwana od Słońca, która porusza się w przestrzeni kosmicznej z prędkością około 440 km/s. Jednak w 2012 roku, powstało CME, jakiego świat jeszcze nie widział. Dość wspomnieć, że komponent plazmy poruszał się w przestrzeni kosmicznej z prędkością nawet do 6 razy większą niż zwykle.
Specjaliści z NASA nie wiedzieć czemu nazwali to zjawisko perfekcyjną burzą plazmową. Niewątpliwie gdyby to zjawisko uderzyło w Ziemię, to mogłoby spowodować wielkie szkody cofając naszą cywilizację o co najmniej 100 lat.
Amerykańska agencja kosmiczna NASA bardzo długo utrzymywała sprawę w tajemnicy, co dodatkowo ułatwiało to, że CME wystąpił po drugiej stronie naszej dziennej gwiazdy i wiedza o tym, że doszło do tak niezwykłego zjawiska mogła zostać skutecznie reglamentowana przez świadomych tego stanu naukowców.
Dopiero niedawno NASA przyznała, że Ziemia o włos uniknęła wielkiego chaosu. Aby ocenić skalę zagrożenia zebrano informacje z różnych satelitów obserwujących Słońce. Połączenie obrazów zarejestrowanych z różnych perspektyw pozwoliło naukowcom z NASA, w stworzeniu ogólnego obrazu skali tego zdarzenia kosmicznego.
Astronomowie wykorzystali symulacje komputerowe, aby zrekonstruować cały proces formowania się i uwolnienia plazmy w ramach tego koronalnego wyrzutu masy. Symulacje wskazują na to, że uwolnienie gigantycznego CME było poprzedzone mniejszymi emisjami plazmy.
Ogromne CME są zwykle silniejsze niż burze słoneczne powstające na skutek rozbłysków. Zjawiska te mogą równie skutecznie stać się przyczyną zakłóceń elektromagnetycznych, które są niebezpieczne dla satelitów okrążających Ziemię. Takie zjawisko jeszcze 100 lat temu nie miałoby tak niszczącego charakteru, ale obecnie każda burza słoneczna tej skali to zapowiedź chaosu i zakłóceń w funkcjonowaniu naszej technicznej cywilizacji.
Skoro tak wielu z nas nigdy nie słyszało o incydencie z 23 lipca, oznacza to, że gdyby do czegoś takiego doszło, większość osób na tej planecie nie zwróciłoby na to uwagi do czasu, gdy przestałby działać ich Internet, a urządzenia elektroniczne stałyby się złomem, który można by było  wykorzystać jedynie, jako podstawkę do doniczki z kwiatami.

Komentarze