Źródło:internet
Amerykańscy specjaliści w dziedzinie klimatu, przeanalizowali próbki skał osadowych znajdowanych w stanie Wyoming i ustalili, że globalne ocieplenie, bardzo podobne do tego, które rzekomo występuje obecnie, miało już miejsce 56 mln lat temu.
Jak wiadomo panująca obecnie propaganda klimatyczna zakłada, że Ziemia ogrzewa się za bardzo na skutek działalności człowieka. Sfory pseudonaukowców od dekady na siłę udowadniają, że zmiany klimatu są wywołane przez czynnik antropogeniczny. Jest to opłacalne, ponieważ przeważnie oznacza przyznanie grantów na dalsze badania takich uczonych. Ostatnie ustalenia ekspertów z University of Utah mogą jednak zadać poważny cios teorii globalnego ocieplenia.
Analizy osadów z Wyoming wskazują na to, że globalne ocieplenie, które wystąpiło 56 mln lat temu, trwało przez dwa etapy liczące po około 1500 lat. W czasie tych okresów ocieplenia dochodziło do znacznego uszczuplenia lodu, co wiązało się z uwolnieniem dużych ilości metanu, gazu wybitnie sprzyjającego potęgowaniu efektu cieplarnianego. W rezultacie globalna temperatura wzrosła o 5 do 8 stopnia Celsjusza i powracała do normy aż przez 200 tysięcy lat.
Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że obecnie występuje bardzo podobny proces. Dochodzi do dekompozycji hydratów metanu uwięzionych w dnie morskim i w wiecznej zmarzlinie. Ilości gazów cieplarnianych emitowanych na skutek tych procesów naturalnych są trudne do oszacowania.
Metan jest też trudniej opodatkować niż węgiel, bo wiązałoby się to z narzuceniem obciążeń fiskalnych na rolnictwo, które jest jego największym producentem przemysłowym. Na skutek tego propagandyści globalnego ocieplenia udają, że metan nie ma znaczenia, dwutlenek węgla emitowany przez wulkany nie ma znaczenia, para wodna, która jest głównym gazem cieplarnianym, nie ma znaczenia, a jedyne co ma znaczenie to opodatkowanie ludzi, które ma rzekomo uratować naszą planetę.